Druga część zestawienia najlepszych polskich płyt 2018 roku (bez podziału na albumy, epki, płyty koncertowe).

miejsca 50-41

40. Nahorny Trio ‎”Ballad Book. Okruchy dzieciństwa” (Confiteor)
Włodzimierz Nahorny wraca do czasów dzieciństwa – odległych, mitycznych, niekiedy niewyraźnych i przygnębiających, ale jednocześnie szczęśliwych i ciepłych. Jego najnowsza płyta to nie tylko refleksja nad minionymi latami i upływającym czasem, ale także zaakcentowanie tego, do czego przeszłość doprowadziła, czyli tu i teraz w postaci „Ballad Book”.

39. Transmission Zero „Live At Piękny Pies” (899821 Records DK)
Grupa swoimi kompozycjami nie odbiega od standardu, jakim rządzi się reprezentowany przez nią gatunek muzyczny. „Live At Piękny Pies” oferuje to, co w post-rocku najlepsze, dobrze znane i raczej wyczekiwane przez miłośników: długie gitarowe partie (oniryczne, by za chwilę zaatakować mocniejszym riffem), hipnotyzujące melodie i przestrzenne dźwięki syntezatora. Bez zaskoczeń, ale z klasą i klimatem godnym pochwały.

38. Laboratorium „Now” (Universal)
Powrót po ponad trzech dekadach, ale bez odcinania kuponów. OK, kilka kompozycji, jakie nalazły się na „Now”, pojawiło się wcześniej w repertuarze zespołu, ale tym razem zaprezentowane zostały w znacznie odmienionych aranżacjach. Słychać, że muzycy, którzy od dość dawna stanowią o sile krajowej sceny jazzowej, nie zamknęli się „we własnym środowisku”, ale podjęli próbę brzmieniowej eksploracji i dialogu z innymi gatunkami. Mowa oczywiście o rapie, który – głównie dzięki projektowi Eskaubei & Tomek Nowak Quartet – kilka lat temu po dłuższej przerwie ponownie połączył się z jazzem (tutaj: wkład w nagrania didżeja Jaroza z Aladdin Killers oraz rymowany featuring Ostrego). Płyta stworzona z udziałem oraz w hołdzie zmarłemu nagle Grzegorzowi Grzybowi.

37. Henry David’s Gun „Tales From The Whale’s Belly” (Borówka Music)
Ta płyta Henry David’s Gun nie jest na pewno wydarzeniem na miarę debiutu, ale nie daje też powodu do niepokoju lub dużej krytyki. Kontynuacja formuły znanej z wcześniejszego krążka dała mocny fundament pod to, co skomponowane zostało z myślą o „Tales From The Whale’s Belly”. I chociaż sporo „chwytów” zostało powtórzonych, materiał wciąga z każdym kolejnym odtworzeniem. [cała recenzja]

36. Krakowitz „Krakowitz” (wydanie własne)
Duet Krakowitz postanowił powrócić do przeszłości dalszej, ale własnej, do korzeni i początków, kiedy życie było łatwiejsze, świat postrzegany był przez pryzmat zupełnie innych rzeczy i spraw niż dzisiaj – do dzieciństwa. Panowie nie robią tego jednak z radością, ale melancholią, która zdecydowanie zdominowała kolejne numery. Wspomnienia o analogowym świecie mieszają się tutaj z muzyką, która technicznie jest już oddalona o lata świetlne. Prawdziwa nostalgia, nie żaden Taco Hemingway.

35. Barbara Wrońska „Dom z ognia” (Kayax)
Artystka panuje nad wszystkim, co doskonale słychać w momentach, kiedy typowe dla niej instrumentarium rozwijane jest przez brzmienie pochodzące z takich źródeł, jak chociażby smyczki i współczesna elektronika (w większości przypadków zabiegi te uznać trzeba za udane). Trudno album ten wrzucić do konkretnej szufladki: ni to pop, ni indie, elektroniką również nazwać tego nie można. Z jednej strony wprowadza to mały zamęt, z drugiej – pokazuje szeroki wachlarz Wrońskiej jako autorki.

34. Te-Tris x SoulPete „Triste Sol” (Soraw Records)
Tet na tle słonecznych bitów (częściowo także swojego autorstwa) radzi sobie bardzo dobrze, raz po raz serwując ciekawe wersy, które wykładane są jakby bez wysiłku, naturalnie. W liryce dominuje tematyka odcinania się od problemów, zwolnienia tempa i odpoczynku od spraw codziennych. Wyjątkiem od tej reguły jest w zasadzie tylko „Fenix”, który można traktować jako swoisty bonus.

33. Oskar Cenkier „Bastion” (wydanie własne)
Oskar Cenkier, człowiek orkiestra, nagrał nową płytę obsługując na niej wszystkie instrumenty klawiszowe i dzwonki, dopełniając ich brzmienie wszelkiej maści pomysłami wydobytymi z syntezatorów. „Bastion” to dwa utwory długie na około dwadzieścia minut każda, na które składają się mniejsze części. Te, niczym puzzle, łączą się w zgrabne kompozycje. Cenkier nie ogranicza się tylko do muzyki neo-klasycznej. Idzie o krok dalej, sięgając po ambient, dodając do tego elementy post-rocka i eksperymentalnej elektroniki.

32. Symbiotic Sounds „The Prequel EP” (Sequel One Records)
„The Prequel EP” to mieszanka letnich klimatów w ilości niemalże przytłaczającej (jak trzydzieści stopni w środku betonowej dżungli). Ale spokojnie, to przytłoczenie nie jest wcale negatywne. Ciekawe, chociaż ciężkie i transowe, jak na footwork przystało, linie perkusji równoważone są przez niezwykle zwiewne sample (także wokalne, jak w przypadku mojego cichego faworyta „Dance With You”).

31. Leszek Żądło „Miss B.” (For Tune)
Ta płyta mogłaby zakończyć się już po pierwszej kompozycji. Nie chodzi o to, że reszta pozycji jest słaba (od razu ucinam wszelkie spekulacje: poziom materiału nie schodzi poniżej dobrego), ale o jakość nagrania „Song Of Nice Death”. Właśnie ta kompozycja w zasadzie określa kierunek, w którym podąża reszta utworów. To ona, a nie utwór tytułowy (skądinąd równie ciekawy, ale według mnie posiadający mniejszy ładunek emocjonalny), prezentuje koncept materiału. „Song Of Nice Death” jest też kwintesencją – nie tylko muzycznego kunsztu saksofonisty, ale także współpracy muzyków i czegoś, co określić można zwyczajnie tęsknotą i próbą radzenia sobie „na świeżo” ze stratą kogoś, z kim było się bardzo blisko. [cała recenzja]

miejsca 30-21
miejsca 20-11
miejsca 10-1

*** *** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

PRZECZYTAJ O POWODACH ZAMKNIĘCIA STRONY

ostatnio popularne