"Pasja budzi się nocą" – Anna Kossak

tango

Ta książka trafiła do mnie naprawdę przypadkowo. Na warszawskich Targach Książki spotkałam jej autorkę, która zaproponowała, żebym zrecenzowała tę książkę. Generalnie, do nieznanych mi autorów proponujących książki do recenzji, podchodzę trochę tak, jak pies do jeża, ale udało jej się mnie namówić. Zabrałam się do czytania i teraz przypadło mi – pozostając w psiej tematyce – odszczekanie mego podejścia, przynajmniej w tym przypadku.

„Pasja budzi się nocą” to opowieść o życiu i tańcu. Zaczyna się bardzo typowo – jest piękna kobieta, są wspaniałe, mniej lub bardziej trzepnięte, przyjaciółki oraz jest on, przyczynek do kłopotów i zmian. Ewa – główna bohaterka – spodziewa się najważniejszych chwil w życiu. Owszem, przydarzają się, ale są zupełnie innego rodzaju, niż oczekiwała. Nagle musi przearanżować całe swoje życie, poglądy na różne sprawy.

Przypadek sprawia, że trafia do szkoły tanga. Szkoły nietypowej, pełnej szczególnej atmosfery i przyciągającej wielu ciekawych ludzi. Ewa, zafascynowana tą atmosferą, w końcu decyduje się na wypróbowanie swych sił na parkiecie, decyduje się na kurs tańca i przepada… Zakochuje się w tangu całym sercem. Taniec zmienia całe jej życie i silnie wpływa na sposób postrzegania świata, myślenia o sobie, swym życiu, innych.

Jedna życiowa zmiana pociąga za sobą kolejne i nagle w jej życiu pojawia się nowy mężczyzna. Zupełnie inny od poprzedniego, ale czy nie jest przypadkiem zbyt idealny? Ewa, chociaż w głębi duszy zachwycona, podchodzi do jego zjawienia się w jej życiu ostrożnie. Utrzymuje dystans, ale ile wytrwa?

Generalnie historia byłaby dosyć typowa: główna bohaterka z problemami, przyjaciółki i nadciągający ideał. Ale są „ale” 😉 Pierwszym z nich jest tango. Opisy tańca, środowiska tangueros, milong, wszelakich spotkań związanych z tangiem, to coś, co bardzo ciekawie wzbogaciło fabułę tej książki. Opisy są na tyle sugestywne, że chyba mało kto w trakcie czytania, nie poczuł, że chciałby też tak tańczyć. Druga sprawa, to przedziwny wątek tajemniczego mężczyzny, zimnego, groźnego, bez emocji, wręcz „sterylnego”, który podziwia piękno kobiet, stając się tym samym dla nich śmiertelnym zagrożeniem. Wątek ten wprawdzie nie do końca pasował mi do konceptu książki, ale dał przedsmak tego, że jak się autorka przyłoży, to może kiedyś napisze nie babskie czytadło, a thriller czy kryminał? Mam wrażenie, że jakby się postarała, to dałaby radę, bo sam wątek był ciekawie skonstruowany. Nie wiem, na ile wiarygodny, nie znam się np. na zawodzie tego mężczyzny, ale na laiku takim, jak ja, wątek ten zrobił dobre wrażenie. Trzecie – i ostatnie – „ale”, to fakt, że bohaterowie są stworzeni całkiem barwnie i realistycznie. Sporo w tej powieści kolokwializmów, czasami wręcz dosadnych ujęć tematu, więc to może odrzucać niektórych czytelników. Na mnie wrażenia nie robi, bo uważam, że właściwie fajnie, gdy część książek dostosowuje się do otaczającej nas rzeczywistości.

Te trzy cechy sprawiają, że w zalewie prawie takich samych babskich czytadeł, to jednak trochę się wyróżnia. Z tego, co widzę, to jest to pierwsza książka tej autorki, więc daję kredyt zaufania i będę sprawdzać, co przyniesie przyszłość. Liczę na to, że miło mnie zaskoczy!

PS. Okładka na początku bardzo mnie zaintrygowała. I nadal uważam, że jest ciekawa. Tylko to gadzie oko teraz mi już nie pasuje do treści. Chyba że przyjmiemy, że to metaforyczne oko bestii 😉

©

pasja budzi sie nocaWydawnictwo: Prozami, 2013

Oprawa: miękka

Liczba stron: 272

Moja ocena: 4,5/6

Ocena wciągnięcia: 4,5/6

5 myśli w temacie “"Pasja budzi się nocą" – Anna Kossak

  1. Jak dla mnie za dużo elementów na okładce, jakoś mi się tak „na wygląd” skojarzyła z fantastyką, paranormalami…
    A po przeczytaniu Twojej opinii widzę, że zapowiada się fajna wakacyjna lektura. Lubię takie – niby typowe, ale jest coś co przełamuje, czy ubarwia schemat. Podobnie miałam z „Rokiem na Majorce”, fabuła niby banalna, a jednak nie.
    Z motywem tańca mało miałam do czynienia, jeśli chodzi o współczesną lit. popularną, ale wiem po lekturze „Gry luster” Nory Roberts, że odpowiadają mi baletowe.taneczne wątki, zawsze to jakaś odmiana 😉
    Zanotuję sobie tytuł.
    Pozdrawiam.

    Polubienie

    1. Agnesto – mnie tylko to tło się tak trochę kojarzy z jakimś niepokojem, para tancerzy za to przyciąga uwagę. Chociaż byłoby fajniej dla mnie, gdyby na okładce byli tylko tancerze i tytuł pisany taką fantazyjną czcionką. No, ale każdy lubi coś innego 😉 Ja już za swoje zdanie oberwałam, starczy mi na razie 😉

      Ano, fajnie jest, gdy książka pozytywnie zaskakuje, a ta zrobiła mi niespodziankę. Przyznaję bez bicia, że niczego specjalnego nie oczekiwałam, bo od jakiegoś czasu mamy zalew przeciętnych książek, jakoś rzadziej i rzadziej natykam się na coś ponad średnią (w tej kategorii książek). A tu proszę. Muszę się więc przyjrzeć tej książce, o której piszesz, bo nie znam. Tutaj wątek związany z tańcem jest istotny, więc powinno to dodać smaczku Twej lekturze 🙂 Pozdrawiam!

      Polubienie

Dodaj komentarz