Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Marucha o Rozmowa Carlson-Dugin
    Marucha o Wolne tematy (26 – …
    Iliryjczyk o Wolne tematy (26 – …
    Iliryjczyk o Wolne tematy (26 – …
    Zbigniew Kozioł o Wolne tematy (26 – …
    prostopopolsku o Koniec znanego nam świata
    Marucha o Rozmowa Carlson-Dugin
    El_Matadore o Rozmowa Carlson-Dugin
    matirani o Wolne tematy (26 – …
    Adrian S o Wolne tematy (26 – …
    CBA o Sunak w Warszawie
    prostopopolsku o Czy jest co obchodzić 3 M…
    Lily o Wolne tematy (26 – …
    revers o Co ten Putin jeszcze wymy…
    CBA o Czy jest co obchodzić 3 M…
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 706 subskrybenta

Człowiek, który wygrał wojnę

Posted by Marucha w dniu 2014-07-23 (Środa)

Siedemdziesiąt lat temu nastąpiło lądowanie w Normandii. Była to największa pod względem użytych sił i środków operacja desantowa w historii wojen. Miała na celu otwarcie w zachodniej Europie tzw. drugiego frontu w europejskim teatrze działań II wojny światowej.

Operacja została przeprowadzona we wtorek 6 czerwca 1944 r. pod dowództwem gen. Eisenhowera, a trzon sił inwazyjnych stanowiły wojska amerykańskie, brytyjskie i kanadyjskie.

Mało znane są osiągnięcia wywiadu lotniczego Komendy Głównej Armii Krajowej, którym kierował Antoni Kocjan. Osiągnięcia polskiego wywiadu przyczyniły się do tego, że lądowanie to mogło być możliwe, co potwierdzają słowa wielkich dowódców drugiej wojny światowej.

Dwight Eisenhower, naczelny dowódca alianckich sił inwazyjnych w Normandii, w swoich wspomnieniach pt. „Wyprawa Krzyżowa w Europie” napisał: „Gdyby Niemcom udało się udoskonalić nową broń V-1,V-2 sześć miesięcy wcześniej, nasza inwazja Europy spotkałaby na ogromne trudności, ba, nawet w pewnych okolicznościach stałaby się niemożliwa”. Z kolei brytyjski marszałek sił powietrznych z tego okresu Philip Jonbert w swej książce, zatytułowanej „Rockets” oświadczył: „Niemcy mogli wygrać drugą wojnę światową gdyby wcześniej zastosowali rakiety V-1, V-2. Pięcioma tysiącami pocisków skierowanymi przeciw urządzeniom inwazyjnym przygotowanymi w południowej Anglii można było nawet powstrzymać inwazję”.

Winston Churchill, komentując w swoich pamiętnikach cytowaną powyżej wypowiedź D.D. Eisenhowera napisał: „To oczywiście jest przesada. Przeciętna niedokładność obu tych broni wynosiła około dziesięciu mil”. Dalej jednak w swoich wspomnieniach stwierdza: „Nalot na Peenemünde, który wymagał tylu ofiar, wywarł poważny i decydujący wpływ na dalsze losy wojny. Gdyby nie ten nalot (…) Hitler rozpocząłby bombardowanie Londynu rakietami na początku 1944 roku. Tymczasem uległo ono opóźnieniu do września”. „Po wojnie strona angielska usiłowała pomniejszyć i zdyskontować na swoją korzyść osiągnięcia Polaków na tym tak niebezpiecznym i ważnym froncie walki” – napisał Michał Wojewódzki w swojej książce „V-1 i V-2”, wydanej w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku.

Antoni Kocjan jako więzień KL Auschwitz

W tym roku przypada siedemdziesiąta rocznica śmierci Antoniego Kocjana, wybitnego konstruktora szybowcowego z okresu międzywojennego, więźnia KL Auschwitz i oficera wywiadu AK. Na szczególne uznanie zasłużył sobie, po zwolnieniu go z obozu oświęcimskiego w 1941 r., kierując akcją rozszyfrowania tajnych broni niemieckich „V”.

*                       *                     *

Antoni Kocjan urodził się 12 sierpnia 1902 r. we wsi Skalskie (dzisiaj dzielnica Olkusza). Ojciec Michał zmarł w 1933 r. Matka – Franciszka z Żurowskich, zmarła w 1969 r. Michał i Franciszka Kocjanowie mieli czworo dzieci: Ludwika – wcześnie zmarłego, Annę, Bolesława-pilota (1908-1981) i Antoniego, który po ukończeniu szkoły powszechnej, uczył się w Gimnazjum im. Króla Kazimierza Wielkiego w Olkuszu, gdzie zdał maturę w 1923 r. Kiedy młody Antek trapił się, że jest niewysoki, matka mówiła mu: „Nie martw się, żeś Łokietek, będziesz dzielnym królem”.

Jako uczeń gimnazjalny należał do harcerstwa. Podczas wojny polsko-bolszewickiej, od 20 sierpnia 1920 r. do 1 marca 1921 r., służył ochotniczo w 11 pułku piechoty WP. Jesienią 1923 r. rozpoczął studia na Wydziale Elektrycznym Politechniki Warszawskiej, z których jednak wkrótce zrezygnował. Nocami pracował w jednym z urzędów pocztowych w Warszawie, aby zapewnić sobie środki utrzymania. W latach 1924-1927 studiował na Wydziale Leśnym Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.

W 1925 r. nawiązał kontakty ze studentami Sekcji Lotniczej Wydziału Mechanicznego Politechniki Warszawskiej, a w rok później pod kierunkiem Antoniego Kocjana w warsztatach tej Sekcji został zbudowany dwumiejscowy samolot, zaprojektowany przez Jerzego Drzewieckiego. Kocjan był organizatorem tych warsztatów i od 1929 r. został w nich zatrudniony, ze stałą pensją miesięczną. W tym samym roku otrzymał również uprawnienia pilota samolotowego i ożenił się z Elżbietą Zanussi, studentką, którą wcześniej poznał podczas pracy na poczcie.

W dniu 16 października 1929 r. przez kpt. Franciszka Żwirkę i Antoniego Kocjana został ustanowiony na samolocie RWD-2 międzynarodowy rekord wysokości, wynoszący 4004 m w klasie samolotów o masie własnej do 280 kg. W tej samej klasie 30 września 1931 r. Jerzy Drzewiecki i Antoni Kocjan pobili kolejny rekord uzyskując wysokość 6023 m.

W 1931 r. Antoni Kocjan zaprojektował pierwszy ze swoich szybowców „Czajka”. Później nadawał im również nazwy ptaków lub owadów latających. Zdobył również uprawnienia pilota szybowcowego. „Czajki” okazały się bardzo przydatne dla szkolenia pilotów szybowcowych w latach 1931-1939. Produkował także szybowce, które nazwał „Wrona”, „Sroka”, „Sokół”, „Orlik” oraz „Mewa” i „Komar”. Antoni Kocjan projektował również od 1935 r. motoszybowce „Bąk” i mimo że nie ukończył studiów technicznych, okazał się genialnym konstruktorem szybowców. Za swoją działalność konstruktorską został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi.

Spośród 1.400 szybowców zbudowanych w Polsce w latach trzydziestych, około 700 było konstrukcji Antoniego Kocjana. Na jego szybowcach ustanowiono czterdzieści krajowych rekordów oraz jeden rekord międzynarodowy, a na motoszybowcu „Bąk” dwa rekordy międzynarodowe.

W 1939 r. nastąpiła ewakuacja Warsztatów Szybowcowych z warszawskiego lotniska na Mokotowie do Lublina, gdzie Kocjan został ranny podczas nalotu niemieckich bombowców. Na początku października tegoż roku Antoni wraz z żoną Elżbieta powrócili do Warszawy, gdzie zastali spalone swoje warsztaty szybowcowe. Na początku 1940 r. Antoni Kocjan rozpoczął działalność konspiracyjną w tajnej organizacji „Muszkieterowie”, gdzie zajmował się wywiadem lotniczym. Jego działalność wkrótce przerwało niespodziewane aresztowanie.

W dniu 19 września 1940 r. został zatrzymany podczas drugiej wielkiej łapanki ulicznej w Warszawie i osadzony na Pawiaku, skąd w nocy z 21 na 22 września przywieziono go do KL Auschwitz w transporcie, który liczył 1.705 więźniów. Razem z nim do obozu przywieziono wówczas rotmistrza Witolda Pileckiego (nr 4859) i Władysława Bartoszewskiego (nr 4427). Antoni Kocjan pracował w obozowej ślusarni. Zwolniono go z KL Auschwitz około rok później, dzięki staraniom jego znajomych z Warszawy i technicznej firmy niemieckiej „Techno-Service”, w której pracował przed aresztowaniem.

Po zwolnieniu ponownie podjął pracę we wspomnianej firmie niemieckiej jako zaopatrzeniowiec. We wrześniu 1941 r. wrócił do działalności konspiracyjnej w ZWZ/AK – udzielając się w tajnej produkcji ręcznych granatów zaczepnych oraz zajmując się naprawą pistoletów i produkcją do nich niektórych elementów. W zakresie wytwarzania granatów współpracował ze swoim kolegą gimnazjalnym z Olkusza, Tadeuszem Gurbielem.

Ponadto w budynku warsztatów szybowcowych Kocjana powstała tajna drukarnia wojskowa, która była największa drukarnią konspiracyjną w okupowanej Polsce. Nieliczni konstruktorzy lotniczy pozostali w Warszawie i dlatego umiejętności Kocjana były szczególnie ważne dla wywiadu przemysłowego AK. Podjął się tego zadania, zostając szefem Referatu Lotniczego, działającego w strukturach tzw. Biura Studiów Przemysłowo-Godpodarczych. Jego najbliższym współpracownikiem był inż. Stefan Waciórski, który później zginął podczas powstania warszawskiego.

Meldunki na temat niemieckiego lotnictwa zbierały lokalne komórki AK, przez obwody i okręgi AK docierały one do II Oddziału (wywiad) KG AK, która przekazywała je do Biura Studiów Przemysłowo-Gospodarczych, a stąd te, które dotyczyły produkcji i badań lotniczych, kierowane były do Referatu Lotniczego, którym wkrótce zaczął kierować Antoni Kocjan. Do jego zadań należało ustalenie lokalizacje zakładów niemieckich, związanych z produkcją lotniczą, aby mogły być w przyszłości zbombardowane przez lotnictwo alianckie.

We wrześniu 1942 r. przypadkowo został aresztowany szef Biura Studiów Przemysłowo-Gospodarczych, Jerzy Chmielewski „Jacek”, którego wywieziono do KL Auschwitz, gdzie otrzymał numer 121390. Zastąpił go Adam Mickiewicz, a Kocjan został jego zastępcą. Od 1 stycznia 1943 r. Kocjan kierował tylko Referatem Lotniczym. Wtedy też zaczęły napływać meldunki o „torpedach powietrznych”. Polecono wywiadowi AK-Zachód „Lombard” ustalić, gdzie znajdują się wytwórnie i poligony tej nowej broni.

Uzyskane informacje trafiały do Antoniego Kocjana. Pierwsza informacja w tej sprawie została przekazana przez niego do Londynu w meldunku miesięcznym z końcem lutego 1943 r., a następny wysłał drogą radiową i przez kurierów do Sztabu gen. Władysława Sikorskiego w marcu 1943 r. meldunki te informowały, że w Peenemünde na wyspie Uznam koło Świnoujścia znajduje się rakietowy poligon doświadczalny oraz że hitlerowcy prowadzą próby z samolotami o napędzie rakietowym.

Anglicy aż do wiosny 1943 r. o Peenemünde niewiele wiedzieli, a wszelkie informacje na ten temat traktowali jako przesadzone. Dopiero 20 kwietnia tegoż roku zmienili zdanie i ppłk Duncan Sandys, który był zięciem angielskiego premiera Winstona Churchilla, został mianowany na stanowisko eksperta i koordynatora do spraw niemieckich rakiet dalekiego zasięgu. Ten polecił wykonać zdjęcia lotnicze Peenemünde, a następnie w czerwcu 1943 r. opracował raport na ten temat i zreferował go Komitetowi Obrony, któremu przewodniczył premier Churchill. Podjęto wówczas decyzję o przeprowadzeniu najcięższego bombardowania Peenemünde, które zostało przeprowadzone przez 597 bombowców brytyjskich w nocy z 17/18 sierpnia 1943 r. Zginęło 735 osób, w tym 213 więźniów (wśród nich 91 Polaków) i 178 Niemców z personelu badawczego i kierownictwa ośrodka rakietowego. Działalność ośrodka została poważnie ograniczona. Antoni Kocjan za wykrycie Peenemünde został awansowany do stopnia podporucznika AK, a inspirując aliantów do tego nalotu zasłużył na miano „człowieka, który wygrał wojnę”.

W sierpniu 1943 r. istniejące poziome sztolnie-korytarze w górach Harzu koło Nordhausen otrzymały nazwę „Dora”, stając się filią obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie. W ten sposób rozpoczęto plan budowy podziemnej wytwórni V-2. W meldunkach z lutego i marca 1944 r. Kocjan przekazał pierwsze wiadomości o produkcji ciężkich rakiet w podziemnych zakładach „Dora” koło Nordhausen. Od 28 października 1944 r. „Dora” stała się samodzielnym obozem koncentracyjnym z filiami, z których część uczestniczyła w produkcji V-2, zaś część wykonywała prace budowlane. W „Dorze” pracowało 32 tysiące więźniów (przeszło przez obóz 60 tysięcy, zginęło 25 tysięcy).

Poważne zniszczenia w Peenemünde opóźniły użycie broni odwetowych „V” o całe pół roku. Wkład polskiego wywiadu AK i Antoniego Kocjana w tej sprawie był bardzo duży i umożliwił aliantom podjęcie inwazji w Normandii w czerwcu 1944 r., o czym pisał we wspomnieniach już książce, zatytułowanej „Wyprawa Krzyżowa w Europie”, cytowany już amerykański generał Dwight Eisenhower, późniejszy prezydent Stanów Zjednoczonych.

Kiedy 6 czerwca 1944 r. rozpoczęto inwazję na wybrzeża we Francji, Niemcy nie byli w stanie użyć przeciw niej broni „V”. Dopiero kilka dni później, 12 czerwca, udało się wystrzelić pierwsze dziesięć pocisków V-1, z których cztery dotarły do Londynu. Do po początku jesieni 1944 r. skierowano na Anglię ponad dwa tysiące V-1. Na Londyn ostatni wystrzelony pocisk V-1 spadł 29 marca 1945 r. Straty spowodowane na Wyspach Brytyjskich przez V-1 wyniosły około 6 tysięcy zabitych i około 20 tysięcy rannych. V-2 po raz pierwszy użyto 8 września 1944 r.

Następnym celem była belgijska Antwerpia, port ważny dla zaopatrzenia inwazyjnego. Wystrzelono w jej kierunku 9 tysięcy V-1, z czego spadło na port około 2,5 tysiąca sztuk, ostatnia 31 marca 1945 r. Liczba zabitych około 7 tysięcy i około 20 tysięcy rannych.

Po zbombardowaniu Peenemünde w sierpniu 1943 r. próby z V-2 przeniesiono do Pustkowa (wysiedlona i spalona wieś) – Blizny (poligon) koło Dębicy. Tego nowego ośrodka rakietowego ze względu na odległość nie były w stanie zbombardować alianckie samoloty. Pierwszy start V-2 z Pustkowa-Blizny miał miejsce 5 listopada 1943 r. Od tego czasu zaczął na tamtejszym terenie pracować wywiad AK.

W dniu 20 maja 1944 r. nad brzegiem Bugu koło wsi Klimczyce w rejonie Sarnak spadła rakieta V-2, którą udało się zamaskować żołnierzom AK. Zdobycie rakiety i dostarczenie jej do Warszawy zbiegło się z aresztowaniem Kocjana w dniu 1 czerwca 1944 r., z powodu wykrycia drukarni tajnych wydawnictw wojskowych AK, mieszczących się w spalonych przedwojennych warsztatach szybowcowych Kocjana na skraju Pola Mokotowskiego.

Zdobycie pocisku V-2 w maju 1944 r. pozwoliło wywiadowi lotniczemu AK odsłonić dalsze jego tajemnice. Anglicy wprawdzie nie mieli szans przeciwstawić się naddźwiękowej prędkości V-2, ale poznali co im zagraża i wiedzieli, że należy niemieckie wyrzutnie rakietowe zwalczać we wszelki możliwy sposób.

Gdyby w czerwcu 1944 r., kiedy zaczęły spadać pierwsze pociski V-1 na Londyn, w tym czasie udało się Kocjana wykupić z więzienia na Pawiaku, to byłby pierwszym kandydatem do lotu z meldunkiem o V-2 do Anglii. W zaistniałej jednak sytuacji wybór padł na Jerzego Chmielewskiego („Jacka”), który w marcu 1944 r. został zwolniony z KL Auschwitz i zmienił pseudonim na „Rafał”. Łatwo go było wprowadzić w problematykę rakiety, bo przed aresztowaniem był szefem Biura Studiów Przemysłowo-Gospodarczych. Części rakiety załadowano do dwóch stalowych butli tlenowych. Następnie raport na temat V-2 i butle przetransportowano pod Tarnów, gdzie było lądowisko. Samolot przyleciał z Brindisi w nocy z 25 na 26 lipca 1944 r. Po powrocie do Włoch, Jerzy Chmielewski z Brindisi został samolotem przetransportowany do Londynu, gdzie raport i części rakiety przekazał do Oddziału VI Sztabu Wodza Naczelnego. Pierwsze pociski V-2 spadły na Londyn 9 września 1944 r.

Aresztowanie Antoniego Kocjana w czerwcu 1944 r. nie mało nic wspólnego ani z jego wywiadowczą działalnością lotniczą, ani z produkcją granatów, lecz jedynie wiązało się z wykryciem wspomnianej tajnej drukarni wojskowej. Ten zaś zręcznie się bronił, że z jej działalnością nie miał nic wspólnego.

W dniu 12 lipca 1944 r. Elżbieta Kocjanowa została zwolniona z Pawiaka. Jej mąż również miał być zwolniony, lecz Antoniego Kocjana zdradziła łączniczka AK, informując gestapowców z Pawiaka o jego udziale w konspiracyjnej produkcji granatów, co spowodowało, że rozstrzelano go w grupie ostatnich więźniów Pawiaka 13 sierpnia 1944 r. Jego grób na zawsze pozostanie nieznany. Rozkazem gen. Tadeusza „Bora”-Komorowskiego, wydanym pod koniec powstania warszawskiego, za swoje niezwykłe zasługi, Antoni Kocjan został odznaczony Krzyżem Orderu Virtuti Militari V klasy.

Warto wyjaśnić, że Antoni Kocjan, kierując konspiracyjnym Biurem Studiów Przemysłowych, rozpracował produkcję i konstrukcję, wspomnianej już nowej broni niemieckiej V-1 i V-2. W sumie Biuro to wysłało ponad dwa tysiące meldunków, dotyczących przemysłu zbrojeniowego Niemiec. Adresatem tych meldunków był Oddział II Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie, skąd Polacy przekazywali je wywiadowi alianckiemu.

*                                 *                              *

Dr Andrzej Glass, mieszkający w Warszawie, zebrał te meldunki i ponad dwanaście lat temu opublikował je w dwutomowym dziele, zatytułowanym „Meldunki miesięczne wywiadu przemysłowego KG ZWZ/AK 1941-1944”, które zawiera ich faksymile. Ponadto dr Glass opublikował także książkę, zatytułowaną „Antoni Kocjan – szybowce i walka z bronią „V”, która została wydana ponad dziesięć lat temu przez Muzeum Lotnictwa w Krakowie.

Autorowi tej cennej publikacji udało się również ustalić numer obozowy Antoniego Kocjana, który odpisał z jego listów, wysyłanych z KL Auschwitz do rodziny. Listy te do wglądu udostępniła dr. Andrzejowi Glassowi wdowa po Antonim Kocjanie pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku.

Znając numer więźniarski Kocjana z powyższej książki, ostatecznie udało mi się zidentyfikować jego fotografię obozową, przechowywaną przez wiele lat w Muzeum Auschwitz-Birkenau jako zdjęcie nieznanego więźnia KL Auschwitz.

dr Adam Cyra, Oświęcim
Myśl Polska, nr 29-30 (20-27.07.2014)
http://mysl-polska.pl

Komentarzy 12 to “Człowiek, który wygrał wojnę”

  1. biscoter said

    Brawo dla Pana Antoniego Glassa, świeć Panie Boże nad Jego duszą. Niemniej, z perspektywy czasu, my nie mamy się z czego cieszyć. Lądowanie w Normandii, a nie na Bałkanach, przesądziło o losach Polski.

  2. antka kobity szwagra brat said

    …cyt… „Po wojnie strona angielska usiłowała pomniejszyć i zdyskontować na swoją korzyść osiągnięcia Polaków na tym tak niebezpiecznym i ważnym froncie walki” – napisał Michał Wojewódzki w swojej książce „V-1 i V-2”, wydanej w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku.
    …np.film o dywizjonie 303 – jest blokowany na YT w Angli – w internecie…DO DZISIAJ!…

    Bloody foreigners. Untold Battle of Britain. (polskie napisy)
    battle of britain part 1/6 dywizjon 303

    mozna obejrzec na vimeo

    …Enigme – natomiast „rozpracowali” Anglicy …bez nazwisk!!…/Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski/ …. http://pl.wikipedia.org/wiki/Enigma

    …natomiast „bochater” niejaki…Dwight Eisenhower,…hgw – co za jeden …wsławił sie rowniez tym – o czym autor „nie wie” – bo nie pisze ,ze….ciekawostka…zorganizował obozy śmierci dla Niemcow – HOLOKAUST – TEN PRAWDZIWY!!…

    http://www.whale.to/b/bacque1.html

    https://www.google.pl/search?q=eisenhower+death+camps&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=1G3PU-SKJeKp7Aa9wIDQCQ&ved=0CCgQ7Ak&biw=1280&bih=610

    …lądowanie w Normandii – to była żertwa ofiarna…

  3. Kar said

    re:1

    ..dokladnie.., bo mamy wielkie G z tego tytulu (Ladowanie). Tego nie da sie cofnac, tak jak nie da sie wcisnac z powrotem pasty wycisnietej z tuby..A szkoda, bo po tym desancie alianckim znacznie przeholowano z plaga gudlaja w Europie..

  4. Juziek said

    Najwyższy czas, żeby Polacy zaczęli się uczyć od Papuasów w Indonezji, jak wygrywa się wojnę!

    Takim sposobem można wygrać wojnę z dzisiejszym okupantem nie legitymizując trzymania się jego u władzy!

    http://wolnemedia.net/polityka/ponad-80-papuasow-zbojkotowalo-indonezyjskie-wybory/

  5. Romank said

    O NAS mowiom…..L !!!!!!
    Tera, mamy kilku takich ludziow co bez nich by wszyscy przegrali…to mnie cieszy..ale zaczynam wontpic…bo majonc TAKICH ludzi, przeciez MY zawsze przegrywamy:-)))))

    Joziek przeciez w Polsce 80% Polakusow bojkotuje juz ktores z kolei wybory i co>>> pstro….
    ani Indonezji ani Polinowi nie szkodza te bojkoty:-))))
    BO Bojkot bez organizacji- to panie Juziek jak weseli , bez muzyki…sikanie bez baka..rak bez wody..a woda na kartki….
    BOjkot musi natychmiast zorganizowac sie w organiozacje , ktora zosta przez obecny Uklad Polityczny pozbawiona reprezentacji…no bo jaka to reprezentacja ,ktoreh nie wybrali….i organizacja pokrzywzdzonych podnosi haslo: Nie ma Taxascji bez reprezentacji i przestaje karmic trola….

  6. JO said

    ad.4. !!!!!!!!!!!!!! Wspolnie Dzialac

  7. krzysiek said

    To mnie zastanawia,nie żebym umniejszał zasługi,ale tyle było plucia na Żyda.

    Razem z nim do obozu przywieziono wówczas rotmistrza Witolda Pileckiego (nr 4859) i Władysława Bartoszewskiego (nr 4427). Antoni Kocjan pracował w obozowej ślusarni. Zwolniono go z KL Auschwitz około rok później, dzięki staraniom jego znajomych z Warszawy i technicznej firmy niemieckiej „Techno-Service”, w której pracował przed aresztowaniem.
    Nie trawię tego starego człowieka,ale chyba mówił prawdę o zwolnieniu z obozu.

  8. Agaton said

    Ruch Miecz i Pług
    org. polit-wojsk utworzona w ’39 w Warszawie przez min ks. Leona Poeplaua (ps. Wolan) i A. Białobrzeskiego.

    Organizacja ta była niewygodna dla wszystkich również dla AK, dlatego pewnie została przez wszystkich zniszczona. No ale to moja wersja.

    http://tinyurl.com/k4yw9nh
    http://tinyurl.com/l9mw787

    „Najbardziej znaczącą operacją wywiadowczą [MiP] było odkrycie niemieckiego
    ośrodka badawczego broni rakietowej V-2 w Peenemünde na wyspie Wolin oraz
    przekazanie informacji na ten temat, za pośrednictwem AK, Brytyjczykom. Akcją
    rozpoznawczą dowodził szef Pomorskiego Okręgu „MiP”, Augustyn Träger „Sęk”.
    Kierował on komórką wywiadu penetrującą Bydgoszcz i okolice oraz Szczecin, Po-
    lice i Peenemünde.”

  9. Agaton said

    // W zaistniałej jednak sytuacji wybór padł na Jerzego Chmielewskiego („Jacka”), który w marcu 1944 r. został zwolniony z KL Auschwitz i zmienił pseudonim na „Rafał”.//

    Czyli co, Nimcy zwalniali więźniów w czasie trwania (1944) eksterminacji żydów?, następny znak zapytania.

  10. AlexSailor said

    @Juziek
    Tak sobie myślę, że nie mam już sił i czasu wykazywać absurdalność pozbawiania się tego minimalnego wpływu na rzeczywistość, jaką daje nam głosowanie w wyborach ograniczonych, gdzie nie dopuszcza się do udziału komitetów wyborczych, gdzie fałszuje się liczenie głosów, gdzie media stoją na usługach jednej sitwy, gdzie w końcu nie ma żadnej możliwości weryfikacji liczenia głosów, a sąd z automatu wszelkie fałszerstwa i ograniczenia bezprawne uznaje za nieistotne.

    Dlatego zachęcam Pana i osoby podobnie myślące, by nie chodziły na wybory, z pożytkiem dla Polski, Polaków i siebie samych.
    Jeśli nie może Pan zrozumieć absurdalności bojkotu w obecnych warunkach wyborów, to na prawdę nie ma sensu, by Pan głosował, gdyż prawdopodobnie nie dokona Pan korzystnego dla Narodu Polskiego wyboru.
    W ogóle uważam, że wysoka frekwencja w wyborach jest szkodliwa, gdyż przeważająca większość wyborców nie wie co robi.
    Np. JKM nie osiągnąłby na pewno swojego wyniku w przypadku 2 x takiej frekwencji i pewnie nie przekroczyłby progu wyborczego.

    Ja wiem, że ciągle ludzie pamiętają bojkoty wyborów w PRLu, gdzie stopień wpływy na rzeczywistość przez tewybory był na oko 10-100x mniejszy niż teraz, ale był.
    Natomiast nie pójście do wyborów było okazaniem władzy, że część ludzi się już nie boi i, że kwestia czasu jest, że staną jej na drodze.
    Bo za brak udziału w wyborach groziły sankcje dające po kieszeni, karierze, i podobne.
    Dziś nie grozi za to nic i akt taki nie ma niemal żadnego znaczenia dla władzy, gdyż te 15% stanowi żelazny elektorat osób i rodzin zainteresowanych, aparat urzędniczy zainteresowany utrzymaniem lub zdobyciem miejsca fajnej pracy, oraz przyjaciele i znajomi króliczka.
    Do tego jest ok. 5-10% takich, co traktują wybory jako rozrywkę, festyn, mecz piłkarski, i będą głosować na zasadzie folkloru, a nikt nie namówi ich do bojkotu.
    To razem da zawsze ponad 20%, co jest zupełnie dla władzy wystarczające.
    Zresztą, moim zdaniem frekwencja nie mniejsza niż dwucyfrowa jest dla władzy zupełnie wystarczająca.

    Tradycyjnie druga sprawa.
    Dla mnie, jako dziedzica kilku tysięcy lat kultury Słowian, Polan i Małopolan, dziedzica 1050 lat cywilizacji łacińskiej, to jest jej najwspanialszej odmiany – cywilizacji polskiej, propozycja by uczyć się urządzania życia społecznego od opóźnionych w rozwoju społecznym o 800-1500 lat Papuasów, jeszcze kilkadziesiąt lat temu w wielu przypadkach ludożerców, chodzących z piórkiem w nosie i zjadających mózgi i ciała swoich wrogów oraz zmarłych przodków, jest po prostu obraźliwa.

    Sumując.
    Popieram Pański pomysł nie brania udziału w wyborach w pełni i zachęcam do jego realizacji.

  11. AlexSailor said

    ad.8 @Agaton

    Przepraszam, że nie na temat, ale uważam, że ważne.

    Rząd londyński, a w kraju jego struktury konspiracyjne i wojskowe tępiły wszystko,
    co się nim politycznie przeciwstawiało.
    NSZ też były niechętnie widziane, lecz ze względu na ich wielkość nie można było
    ich zmarginalizować i zniszczyć, w związku z tym przejęto nad nimi część kontroli
    przez wchłonięcie w struktury AK.
    Na ile się dało.

    Do rzeczy.

    „Najbardziej znaczącą operacją wywiadowczą [MiP] było odkrycie niemieckiego
    ośrodka badawczego broni rakietowej V-2 w Peenemünde na wyspie Wolin oraz
    przekazanie informacji na ten temat, za pośrednictwem AK, Brytyjczykom. Akcją
    rozpoznawczą dowodził szef Pomorskiego Okręgu „MiP”, Augustyn Träger „Sęk”.
    Kierował on komórką wywiadu penetrującą Bydgoszcz i okolice oraz Szczecin, Po-
    lice i Peenemünde.”

    Proszę zauważyć, że polska organizacja konspiracyjna dostarczyła niezwykle
    ważne informacje naszym zdrajcom, a jak wiadomo zdrajca jest gorszy niż wróg.
    A jak taka dostarczająca informacji Anglikom organizacja wpływała na okupację?
    Siłą rzeczy Niemcy musieli przystąpić do jej zwalczania i przy okazji do represji
    wobec ludności polskiej stanowiącej jej zaplecze.
    A te represje to aresztowania, egzekucje, wysiedlenia, i podobne.

    Co w zamian za przekazane informacje uzyskali Polscy i Polska, przy uwzględnieniu
    poniesionych kosztów?
    Bo mnie się wydaje że NIC.
    A przecież można było to w najgorszym razie nawet sprzedać i za uzyskane pieniądze
    wspomóc Polaków w kraju i za granicą.
    Można było je dostarczyć np. Szwedom, Szwajcarom, Hiszpanom, a nawet Japończykom,
    że o amerykanach wspomnę, za różne rzeczy.
    Np. za Lwów, azyle dla uchodźców, żądanie Japonii wobec Niemców, by przestali mordować
    Polaków, itp.
    Ba, można było próbować się dogadać ze Stalinem, w zamian za oszczędzanie Polaków
    na wschodzie – czy ktoś próbował?
    Finowie się dogadali.
    Można też było nie robić nic, albo próbować się dogadać z Niemcami uzyskując
    złagodzenie okupacji, a przede wszystkim oszczędzenie ludzi zasobów.

    Polska i Polacy mieli bardzo duży wpływ na rozstrzygnięcie II WŚ, znacznie większy
    niż Francja, Włochy, Węgry, Rumunia czy nawet Chiny.
    Byliśmy po ZSRR, USA i Wielkiej Brytanii czwartym rozgrywającym przeciw Niemcom, to jest piątym
    w Europie i szóstym na świecie (Japonia).
    I z jakim skutkiem ta gra dla nas się skończyła?
    Nawet Rumunia, która walczyła w obozie przegranym lepiej od nas na tym wyszła.
    I myślę, że dzisiejsze żądania wobec Polski związane z II WŚ są spowodowane właśnie
    słynna na cały świat naszą błyskotliwością i zręcznością w pilnowaniu własnych interesów.

  12. Agaton said

    @Juziek
    @AlexSailor

    Moje poglądy polityczne są podobne i zawierają się w stwierdzeniu:
    Bojkot Wyborów

    Oni (czyli Banda 5) tego się bardzo boją, dlatego są te wszystkie afery, które mają narodowi nieustająco przypominać, że nadal tu są.
    Przed swoimi wakacjami odpalili aferę podsłuchową.

    Proszę zwrócić uwagę np. na wybory do UE:
    Perfidnie ukrywa się i wstydzi tego, że nie ma się poparcia w społeczeństwach.

    Od ’79 roku spada frekwencja w głosowaniu do Parlamentu E.
    Według nich w ’79 wynosiła 62%, a obecnie w 2014 wynosi ok 43%

    Teraz proszę spojrzeć na tabelkę poniżej. Dwa państwa tj Belgia i Luksemburg od ’79 mają średnio ok 90% głosujących do PE. Dlaczego tylko one?. Bo tam są wybory OBOWIĄZKOWE.
    Gdyby tam wybory były wolne, to być może poszło by do głosowania, tak jak ostatnio na Słowacji 13%, a wtedy frekwencja w całej UE, byłaby żenująco niska.

    Bojkot wyborów wymusi na Bandzie 5 przynajmniej zmianę systemu głosowania, pewnie nie zmieni to wiele bo całe pokolenie wyjechało a następne się szykuje, ale wtedy oni się „odsłonią”.

    http://www.results-elections2014.eu/en/turnout.html

Sorry, the comment form is closed at this time.