Nie było łatwo powiedzieć – wszystko od nowa , wybrzmiało to słabiutkim głosem , ale jednak zdecydowanie . Gorzej jest zatwierdzić ” stan” znakiem krzyża bo OWA PIECZĘĆ nie wspomaga kreowania nowości , a de facto słabości . Anioł Piotr obserwuje sytuację ze znacznej odległości i sprawia , że moja dłoń rysuje znak zapytania zamiast znaku nadziei . Od tygodnia marudzę przy fundamencie . Ubijam , przyklepuję , myślę nad każdą garstką gliny . Mam obawy , że nowe przytulisko nie zapewni tyle ciepła ile go oczekuję . Nie szkodzi , przestanę oczekiwać a skoncentruję się na pewnikach . Okapi podpowiada serdecznie , że sawanna daje każdemu szanse i możliwości , ale także pohyble . Pytam , czy wykorzystała przypisane szanse czy raczej doświadczała pohybli . Nie dziwię się , kiedy oddala się po drabinę żeby wspiąć się do niepojętego przeciwieństwa życiowego powodzenia . Zapewne nie przerobiły dokładnie – z Najmędrszą , zagadnienia pohybla , a może po-hyble wyobrażała sobie jako ” po szczeblu”. Nakładam kolejną warstwę przylepy fundamentu i staram się nie patrzeć na Okapi , która wspina się po drabinie opartej o powietrze . Osuwa się i spada wielokrotnie . Piotr puka się w czoło i nie ma w tym geście nawet cienia wyrozumiałości . Podciągnęłam robotę o dobre pięć centymetrów , kiedy Okapi poddała się i wysapała , że nie tak łatwo o pohybla więc należy skupić się na szansach . Mała , która zrazu obserwowała wspinaczki Okapi , udała się do pracowni Najmędrszej z jakimś dręczącym ją pytaniem . Pracuję w roztargnieniu . Jędrny wilec z poręcznymi łodygami wcina się w strukturę fundamentu i nieoczekiwanie wzmacnia go- dekorując równocześnie . – Ale ja nie podniosę temperatury wnętrza – oznajmia świecąc brzoskwiniowymi oczkami . Nie dosłyszał chyba , że niczego nie oczekuję poza porcją tlenu i względną dostępnością rekwizytów . Okapi konstatuje , że – przy całej empatii stworzeń , nikt tu nie może mnie rozgrzać z powodu różnic w hierarchii celów . Nie podejmuję dyskusji, tym bardziej , że wraca pędem Mała i oznajmia , że do pohybla nie da się wspiąć , bo na pohybel się posyła kogoś beznadziejnego . Okapi bierze to do siebie i obrażona życzy Małej ” terapeutycznych dni ” na pohyblu . Zakonspirowane od dawna słońce parska arcy – śmiechem i cały sawannah – pohybel traci impet . Antylopki rzuciły się wdeptywać w trawę pohybel na południowym zboczu , a strusie zaatakowały lwicę – z adekwatnym okrzykiem : na pohybel strusiobójcom ! Ogólny rwetes odrywa moje myśli od wszystkiego nowego . Słabnę z nagłego śmiechu , kiedy spod ziemi wychodzi mały , różowy golec i oznajmia buntowniczo , że nie chce już tkwić w mrocznym pohyblu , gdzie kiedyś skierowała go gniewna pra-matka . Przytulam śliskiego brzydala i postanawiam adoptować . A niech tam , dobuduję mu glinianą suterenkę i niech się maluch raczy światłem . Na złote sploty Anioła – NA POHYBEL wątpliwościom i kompleksom . Brać przykład z dzielnego golca . Dałam mu na imię ……JaSam , żeby uhonorować bezprecedensową odwagę w zerwaniu z ponurą tradycją jego gatunku .
Doświadczać pohybla .
Ten wpis został opublikowany w kategorii Różne. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Sprawdzam czy teraz uda się zamieścić komentarz.
Niedzielna Elka ? Czyli wszystko lepiej ? U mnie wciąż poniedziałkowo ale przynajmniej ” to coś ” odblokowało mi sprzęt .
Cmokam cię za ten dobry omen .
PS. Czy wiesz , kto to jest / był pierwotnie / ” atramentowa pani ” ?
I ja cie ściskam i to fest:))))nie mam pojęcia kim jest ta atramentowa pani.a wiesz zaczynam oddychac pełną piersią!
Hmm….. intrygujące , co mówisz . Napisz coś u siebie dokładniej .
Gadanie , jak się chce to się komentarz wstawi . Nie ma co szukać wymówek .
Znikaj . Ta prawda nie jest dla mnie interesująca . Rób swoje .
Trzymam kciuki za siłę i ciepło budowli wszelakich 🙂 Może Golec ucieszyłby się ze szlafroczka 🙂
Co do malowania – to na czym sobie Waćpanna zażyczy: deska,płótno,szafka itd. 🙂 🙂 🙂
Tunelowe zwierzątko w szlafroczku ? Ale ja umiem tylko wyplatać , z szyciem gorzej . No nic , uplotę gęstą siateczkę bo golec jest taki goły ,że nie widziałam w życiu NIKOGO / NICZEGO BARDZIEJ GOŁEGO .
Dzień dobry Wizjo.
Jakże miło znowu zachłysnąć się Twoim słowem.
Ja już się nie wspinam, wciąż tkwię na tym samym szczeblu, ani kroku w tył, ani w przód. Napawam się tym co świt przynosi, dzień kończąc dobrymi myślami.
I tak mnie cieszy ten minimalizm codzienności i ascetyzm w otaczaniu się przedmiotami.
Pozdrawiam ciepło!
DearD : cieszę się , że wpadłaś lekceważąc ponuractwo domownika / żeby nie powiedzieć – mizantropię / .
Jeśli chodzi o twoje ” tkwienie ” na tym samym szczeblu to pozwolę sobie przypomnieć ci , że nie należy przesadzać z ulepszaniem dobrego i sprawdzonego. A jest wciąż bez zarzutu ! .Howgh !
Dobry wieczór Wizjo 🙂
Przedstawię się szybciutko aby ułatwić ( uwierz szczerze wierzyłam ,że skojarzysz poprzez wpisy ) . Pisałam niegdyś na wpressie pod nickiem porannarosa.
Serdeczności ślę !
Wszellki Duch !….. jak to mówią , a ja zachodziłam w głowę , skąd znam tego ” ducha ” twoich wierszy / bo zajrzałam / tylko nie umiałam się wpisać . Kiedyś cię tu nazwałam kałamarnicą bo ona się zasłania atramentową strugą , gdy jest w strachu lub w emocji .
Masz mnie wśród czytelników – bankowo , tylko nie znikaj , jak onegdaj !!
Dziękuję pięknie, by wyczułam tutaj nutkę komplementu.
Ten „ponury domownik” jak go nazwałaś, rzadko się pojawia, ale jak się już pojawi, to potoczystą mową wylewa strumienie słów i zmusza czytelnika do pomyślunku.
Zatem, zamierzam nadal tu bywać i zanudzać Cię moimi wywodami, chyba, że pogonisz kiedyś w ciemny las, a i to karą się okaże niewielką, bo uwielbiam gęste leśne ostępy.
Howhg!
Ty to masz dar , DearD. Poza darem prowadzenia zapisków na blogu , podnosisz na duchu , jak mało kto. Czy jesteś z tej elitarnej grupy , co to ” keep smiling ” niezależnie od nastroju i sytuacji ? Nigdy was nie doścignę . Jak ponuro to ponuro ! No , można żyć mocno nawet bez uśmiechu , ale z uśmiechem > nawet ” permanentnym ” jakby barwniej .