Bob D. – fragment 2 części warsztatów w Bełchatowie z dnia 20 czerwca 2015r

Część 2 (fragment) – spisał Piotrek z Rzeszowa

 

Jestem Bob D., i jestem alkoholikiem (Cześć Bob!). Jestem zaskoczony, że wróciliście :). W rozdziale „Więcej o alkoholizmie” Bill zaczyna mówić pierwszym z trzech złudzeń. Mówi o idei, że w jakiś sposób, któregoś dnia będę kontrolował, normalnie cieszył się z picia i że ta myśl doprowadza nas do szaleństwa albo do śmierci. Co to jest? Jaki to rodzaj szaleństwa, kiedy mówię sobie, przysięgam sobie, że już nigdy więcej nie tknę tego i zawsze do tego wracam. Mam nienormalną reakcję na alkohol, kiedy zacznę pić, ale mam nienormalną reakcję na abstynencję. Jest taka stara historia o tym, jak ugotować żabę. Jeśli widzieliście żabę, ma takie silne tylne nogi. Jeśli wrzucicie żabę do bardzo gorącej wody, ona zwykle wyskoczy. Najlepszym sposobem na ugotowanie żaby jest wrzucenie jej do garnka z letnią wodą. Żaba poczuje się w niej komfortowo. Jeśli będziecie podnosić temperaturę odpowiednio wolno, żaba nie zorientuje się co się dzieje i zostanie ugotowana. Mój alkoholizm działał w bardzo podobny sposób. Przez 36,5 roku brałem udział w mityngach na detoxie. Czasem spotykałem tam ludzi, którzy nie pili od 10 lat (?). Na tydzień przed piciem oni nie mieli żadnego pojęcia, że się upiją. Żaba nie wie, że woda robi się coraz gorętsza. Dostosowuje się. Dr Silkworth mówi, że nasze życie alkoholików staje się dla nas normą. Problemem nie jest picie, problemem jest abstynencja.

 

Wygląda na to, że jest 2 główne typy alkoholików. Jeden typ alkoholika zdaje sobie sprawę, że ma problem – musi przestać pić albo umrze. Zawsze, kiedy zaczyna pić, wypala swoje życie do gołej ziemi i to jest straszne. Więc ustawia swoje myślenie tak, aby nigdy nie sięgnąć po ten pierwszy kieliszek. I nigdy po niego nie sięga. Przychodzi na mityngi, które są dla niego przypomnieniem , że nie może pić. On nie choruje będąc trzeźwym. Ten alkoholik nie jest przygnębiony, nie jest rozdrażniony, nie czuje tej samotności, niedopasowania. On pogodził się z tym, że nie może pić i nie pije. Drugi typ to gość jak ja. Przestawałem pić i nie mogłem znieść tego, że ten świat jest pełen irytujących i głupich ludzi. Mogę nie pić przez dni, tygodnie, miesiące, aż w końcu pękałem. Zwykle, kiedy obsesja picia wraca pierwszą rzeczą którą czuję jest taka potrzeba bycia uwolnionym; czuję się jakbym utknął wewnątrz siebie. Zanim wezmę kieliszek czuję, że muszę się wyrwać z siebie, że utknąłem. Czy ktoś z Was widział film „Obcy”? Kiedy nie mogłem pić, czułem się jakby moje emocje i moje życie spadało na mnie, jak potwór w filmie. I wszystko czego chciałem, to chciałem się od tego uwolnić.

 

Na str. 45 Bill zaczyna mówić o prawdziwym problemie. Mówi o czymś bardzo interesującym. Mówi, że brak mocy jest naszym problemem, więc musimy znaleźć siłę, dzięki której będziemy mogli żyć, i że musi być to siła większa od nas samych. Alkohol był niezwykłą mocą w pewnym okresie mojego życia. Dawał mi siłę do zmieniania świata. Pracowałem swego czasu w fabryce. Wszystko co się wiązało z tą pracą, ludzie – nienawidziłem tego. Wszyscy musieli się trzymać z daleka ode mnie. Patrzyłem na nich lekceważącym wzrokiem, wszystko mnie wkurzało. Kiedy tylko dzwonek zadzwonił, kierowałem się do baru. Byłem pierwszy w barze z fabryki. Barman mnie znał, przygotowywał dla mnie dwa shoty whisky i kufel piwa. Natychmiast wypijałem to. Pierwszy drink dawał mi nadzieję. Kiedy piłem drugiego patrzyłem na ludzi, którzy mnie wkurzali i właśnie docierali do baru. Byłem po 4 shotach i połowie piwa i ludzie którzy przyszli, patrzyłem na nich i myślałem: „To nie są źli ludzie”. 6 kolejek i graliśmy w bilard. 10 kolejek i planowaliśmy wakacje. Po 15 mówiłem im że ichhhh koooooocham. I to jest moc zmieniania świata. Bill mówi, że prawdziwym problemem jest znalezienie mocy, z którą będziemy mogli żyć. Kiedy straciłem alkohol i jego moc, życie stawało się zbyt ciężkie, aby żyć. Sam nie byłem w stanie żyć z innymi ludźmi. Nie byłem w stanie uwolnić się od moich emocji. Nie byłem w stanie uwolnić się od tych myśli, od mojego umysłu. Nie miałem siły, żeby żyć. Kolejne linijki mówią o tym że odpowiedź na to jak i gdzie znaleźć taką siłę jest dokładnie tym, o czym jest ta książka. Tak książka mówi o odnalezieniu siły większej ode mnie samego, która pozwoli mi żyć.

 

Zanim przyszedłem do AA, kiedy przychodziłem i odchodziłem uważałem siebie za ateistę. Znam prawdziwych ateistów i ja nie byłem prawdziwym ateistą. Prawdziwi ateiści są bardzo religijni w swoim ateizmie. […] Tak na prawdę byłem człowiekiem, który boi się Boga. Człowiekiem, który jeśli ma choćby cień podejrzeń, że mnie nie lubisz, ja nie będę Cię lubił pierwszy! Bałem się Boga.

 

Kiedy byłem małym dzieckiem, uczono mnie o Bogu. Ale miałem umysł chronicznego alkoholika. To jak poszukujący problemu pocisk. Znajduje wyłącznie problemy. Nie słyszałem wtedy o Bogu kochającym, bo to nie był problem. Słyszałem o Bogu, który osądza. O Bogu, który widzi w ciemnościach, co nie było dla mnie dobre. Wszystkie fajne rzeczy dzieją się w ciemnościach. On nie tylko osądzał mnie za to co zrobiłem, ale również za to, o czym pomyślałem. Byłem w podstawówce, miałem może 8-9 lat. Byłem uczony przez katolicką siostrę. Była młoda, myślę, że byłaby ładna gdyby nie miała tego całego sprzętu na sobie. Mówiła nam, że musimy być czyści w naszych myślach, słowach i uczynkach. Byłem małym dzieckiem, starałem się być dobry, więc przytakiwałem „Tak siostro”. I wtedy mój umysł wyobraził ją sobie nago. I nie mogłem tego zatrzymać. I to jest grzech, którego nie ma nawet w książkach. Nie mogłem iść do kościoła i się wyspowiadać, bo ksiądz wyszedłby i mi przyłożył. Dlatego odwróciłem się od boga, wydawało mi się że jestem zbyt wielkim grzesznikiem. Bardzo trudno wierzyć w coś, co cały czas cię ocenia, osądza. Więc kiedy przyszedłem do Anonimowych Alkoholików i usłyszałem, że jesteście trzeźwi dzięki łasce Boga, czułem, że muszę odejść. Jeśli Bóg miałby pomóc wszystkim, poza jedną osobą, wiedziałem kim byłaby ta jedna osoba.

 

Jedną z rzeczy, których uczą nas w drugim kroku jest odłożenie na bok wszystkich swoich uprzedzeń. Że muszę być jak dziecko. Wiedzieć, że nie wiem. Moimi uprzedzeniami są wszystkie moje stare opinie, myśli. Drugą rzeczą w drugim kroku jest chęć uwierzenia. Muszę wyrazić chęć, nie muszę uwierzyć.

 

Całość spikerki: http://spikerkiaa.com/bob-d-belchatow-czerwiec-2015/

Jedna uwaga do wpisu “Bob D. – fragment 2 części warsztatów w Bełchatowie z dnia 20 czerwca 2015r

Dodaj komentarz