Jakiś czas temu na miejskim festynie wstąpiłem do namiotu wróżki Sybilli. Starsza już wiekiem kobieta przepowiedziała mi, bogactwo, szczęście, drogie samochody i sławę. Wyszedłem trzaskając kurtyną – też mi wielkie odkrycie…

Co mają wróżki do podróżowania, zapytacie? – Volfee twój blog jest o podróżowaniu, a nie jakichś bzdurnych gusłach! No waśnie nie… Wróżki i podróże mają dużo więcej wspólnego, niż ja sam sądziłem.

Przeglądając zagraniczne magazyny natrafiłem na wywiad z wróżbitką Lisą Barretta. Wróżbitka potrafi ponoć odczytywać aurę (cokolwiek to jest) otaczających ją osób i miejsc. Jeśli komuś ma się coś przytrafić albo gdzieś ma się coś przytrafić, to ona będzie wiedziała. Tak więc, od dzisiaj rączki na kocyk! W artykule oprócz standardowego bełkotu słusznego dla takich osób, możemy poznać też kilka ciekawych rad związanych z podróżowaniem.

Jeżeli zdarzyło ci się kiedyś czekać na lotnisku ze względu na opóźnienie samolotu lub uszkodzono twój bagaż, pod żadnym nie wiń obsługi lotniska. Okazuje się, że wszystkiemu winien jest Merkury w retrogradacji. Jeśli w dziedzinie astrologii jesteś takim samym głąbem jak ja, i nie wiesz co to retrogradacja (lub też ruch wsteczny planet), portal astroportal.pl służy nam obojgu pomocą:

„Kiedy zwrócimy teleskop w stronę nocnego nieba, po pewnym czasie zauważymy, że Słońce i Księżyc wyraźnie obracają się w tym samym kierunku przez cały rok, lecz planety regularnie zwalniają, zmieniają kierunek ruchu i toczą się łukiem po swoich śladach przez zodiak. […]

W rzeczywistości planety nieustannie poruszają się w przód i tak naprawdę nigdy nie zmieniają kierunku ruchu. Ruch wsteczny jest wyłącznie złudzeniem powstałym w naszych umysłach, wywołanym faktem, że wszystkie planety, włącznie z Ziemią, stale kreślą łuki na niebie, poruszając się wokół Słońca z różnymi prędkościami. […] Ten ruch wsteczny, tak samo jak retrogradacja planet, jest więc jedynie złudzeniem optycznym. […]
Gdy Merkury wkracza w fazę retrogradacji, a dzieje się to zwykle trzy razy do roku, wtedy narasta ogólne rozdrażnienie. Zgodnie z tradycyjną astrologią jest to okres, kiedy przeszkody w dziedzinach przynależnych tej planecie, takich jak komunikacja i handel zdają się przed nami dosłownie piętrzyć.”

W skrócie, kiedy Merkury się cofa (ale tylko na niby), nie powinniśmy handlować i podróżować, bo może być kiepsko. Mnie się trochę wydaje, że to trochę bujda, ale astroportal ma aż 2,7tys. fanów na fejsbuku. Tyle osób, po prostu nie może się mylić. To astrologicznie niemożliwe!

To on opóźnia wszystkie twoje samoloty.

Inną niebezpiecznym okresem na podróże okazują  się pełnie Księżyca, a jeszcze gorszym próżne kursy Księżyca. O ile pełnia jest, nawet dla nas ignorantów, oczywistym złym znakiem (budzą się wilkołaki i wampiry; kręcą kolejną część Zmierzchu), tak to drugie, może budzić pewne wątpliwości. A jednak po raz kolejny otrzymujemy profesjonalną pomoc (pozdro dla astroportalu!):

„Co dwa i pół dnia Księżyc, który wędruje po ekliptyce na tle zodiaku, wkracza w kolejny znak zodiaku. […] Ten moment w wędrówce Księżyca po zodiaku nazywa się próżnym kursem (lub biegiem) Księżyca.[…]

Próżny kurs Księżyca można przyrównać do imprezowicza, który zjawił się na przyjęciu w jednym mieszkaniu, spotkał tam różnych ludzi – z jednymi wszedł w harmonijne relacje i zawarł nowe znajomości (koniunkcja, sekstyl, trygon), z innymi miał spięcia, nieporozumienia, a nawet kłótnie (kwadratura, opozycja). Kiedy poznał już wszystkich, postanowił wybrać się na następne przyjęcie, aby spotkać kolejne osoby. Jego droga jest niepewna, samotna i mało się podczas niej dzieje. Zanim nie dotrze do następnego mieszkania, jest skazany sam na siebie, nie ma z kim porozmawiać i czuje się obco idąc pustymi ulicami.”

Próżny kurs księżyca/ astroportal.pl

Kocham te literackie porównania astroportalu, ale od śmiania się z nich, boli mnie już trochę brzuch. Przejdźmy więc do rzeczy. Co 2,5 dnia nie można podróżować, zmieniać swego życia i poznawać nieznajomych, bo Księżyc się schlał i krąży miedzy imprezami. Spoko, rozumiem go, pamiętam jak to jest być studentem. Ale na Boga! Co 2,5 dnia? Co on studiuje? Politologię? Rozumiałbym wtedy, skąd wziął się epitet… próżny. 😉

Ale wracając do wróżki Lisy Berretty i felernych dat. Dowiadujemy się też, że piątek 13 to tylko (phi…) zabobon dla kompletnych ignorantów (kto wierzy w takie bzdury?). Zupełnie nie ma powodu, by się nim przejmować. Można podróżować ile wlezie. Oczywiście o ile księżyc nie robi próżnego kursu na tle cofającego się Merkurego!

Zastanawiałem się jak zakończyć ten wpis dobrą puentą. Z pomocą przyszła mi oczywiście pani Lisa (Fajni ci astrologowie, tekst prawie sam mi się pisze). No więc: „Odczytywanie przyszłości działa tylko, jeśli osoba jest w nie zaangażowana”.

Taa… chyba sam bym lepiej tego nie ujął.

Bądź na bieżąco – polub Volfiego na facebooku!