Każde miejsce jest dobre na debiut

Na niezdobytej od kwietnia gdańskiej Ergo Arenie przyjdzie zaliczyć ekstraklasowy debiut Mirosławowi Smyle. Szkoleniowiec z Radzionkowa, który w poniedziałek podpisał obowiązujący do końca sezonu kontrakt z Koroną Kielce, ma już za sobą przepracowany pierwszy mikrocykl w nowej roli. Czas na pierwszą zdobycz? Lokalizacja – patrząc przez pryzmat siły Lechii – z pewnością nie jest wymarzona…

Czysta karta

– Na debiut w ekstraklasie każde miejsce jest wymarzone. Jedziemy na Wybrzeże. Będzie można spędzić miłą chwilę, a wieczorem powalczyć na pięknym stadionie i – mam nadzieję – przy jak najliczniejszej publiczności z dobrym przeciwnikiem. Musimy podjąć to wyzwanie. Przed nami wyjazd Gdańska, wtorkowy Puchar Polski z Zagłębiem Lubin oraz piątkowe spotkanie ze Śląskiem Wrocław. Ten trójmecz ma nam dać odpowiedź, gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy – mówi Smyła, który musiał szybko złapać wspólny język z zespołem. I to dosłownie, bo następca Gino Lettieriego natychmiast zapowiedział, że w szatni obowiązywać będzie polski.

Ślązak bierze Koronę

– Każdy z chłopaków ma czystą kartę i musi walczyć o swoje miejsce. Szukamy rozwiązań, ewentualnych zmian, które pomogą podnieść jakość zespołu. Zespoły buduje się przez długi okres, a my mamy bardzo mało czasu, dlatego musimy szybko wyciągnąć esencję. W treningu wiele elementów jest nie tyle nowych, co świeżych. To tak jak z każdym z nas: gdy przez jakiś czas używamy telefonu, wymieniamy go na nowy, a potem bierzemy do ręki stary, to bywa, że zapominamy, jak się go obsługuje. Zawodnicy są chłonni, nie ma problemów z przekazem, wszystko łapią szybko. Najważniejsza będzie powtarzalność. Widzę, że mamy się na czym zaczepić – przekonuje nowy trener Korony, która plasuje się w strefie spadkowej z dorobkiem 5 punktów i ledwie 4 zdobytych bramek. Gorsza pod tym względem jest tylko Arka Gdynia.

Zespół po przejściach

– Umówmy się, że nikogo z trójki Lewandowski – Piątek – Milik tu nie ściągniemy. Mamy zawodników, którzy potrafią strzelać. Trzeba okazać im zaufanie, oni muszą nabrać wiary. Pamiętam, że gdy Arek Milik w tygodniu przed meczem nie oddał 300 uderzeń, to miał stracony mikrocykl. Naprawdę wiele można można zdziałać samą pracą. Pójdźmy w nią, a nie w analizy, gdzie, kiedy i jakiego transferu dokonać. To dzisiaj niczego nam nie da. No bo kto obecnie może trafić do Korony? Zawodnik w szczytowej formie, który zdobywa bramki? Wiemy, że nie ma takiej możliwości – zaznacza Smyła.

Dziś w Gdańsku musi spodziewać się bardzo trudnej przeprawy. – Za Lechią przemawia jakość. Jest prowadzona przez bardzo dobrego szkoleniowca, Piotra Stokowca, z którym znamy się z kursu trenerskiego. Fajnie byłoby go ograć, ale podchodzimy do tego meczu z dużą pokorą. Musimy być odpowiedzialni i zdyscyplinowani w defensywie, a mądrzy w ofensywie. Taka postawa ma dać nam stabilizację nie tylko w tym meczu, lecz i kolejnych. Patrzmy na siebie. Lechia to firma, ale Korona to zespół, który już trzeci tydzień się podnosi. Ten zespół jest po przejściach. Należy dać mu szansę i w niego wierzyć – podkreśla szkoleniowiec ze Śląska.

W skład nowego sztabu Korony wchodzić będą Kamil Kuzera (II trener), Mirosław Dreszer (trener bramkarzy), Michał Dutkiewicz (trener przygotowania fizycznego), a także kierownik zespołu i trzech fizjoterapeutów. Do obsadzenia pozostaje jeszcze rola jednego z asystentów Smyły. Nie będzie nim Daniel Wojtasz. Trener współpracujący z Mirosławem Smyłą w Zagłębiu Sosnowiec czy Odrze Opole jest obecnie zatrudniony w walczącej o ekstraklasę Stali Mielec.
(WChał)

 

Na zdjęciu: Czy Mirosław Smyła wskaże Koronie drogę wiodącą ku utrzymaniu w ekstraklasie?

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 
ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ