5. kolejka ALF w Nowej Wsi – Relacja Pawła Kłaputa

piłka_nożnaZapraszamy do lektury relacji Pawła Kłaputa z 5 kolejki ALF na Orliku w Nowej Wsi.

Orlik Nowa Wieś, New Village Stadium

23.04.2015

Bajer – Ultras Kęty  3:14

Bajeranci zagrali w tym meczu „gołą” , a przy tym zaawansowaną wiekowo  szóstką, co w konfrontacji z ultrasami jest działaniem zazwyczaj ocierającym  się o sadomasochizm. Strzelecki festiwal na rzecz kęczan, rozpoczął Mateusz „Żuraw” Musiał. Dołączył do niego, siedzący  ostatnimi  czasy na mocnym  „kopycie” kapitan Bogumił Olesiak oraz jedna z najinteligentniejszych „bestii” Ligi  – rozgrywający? skrzydłowy? fałszywy skrzydłowy ? (wpisz właściwe) – Adam Hawro. Bajer, co urasta niemal do rangi symbolu, pierwsze uderzenie i to takie z kategorii „strzałów rozpaczy”, oddał.. w 12 minucie z połowy boiska (autor: Mariusz Żurek). Dziwna rzecz, żółto-czerwonych, a konkretnie Przemka „Krzywego” Krzywdziaka dopadł tzw. „wirus muzyków” (symptomy? przy wysokim prowadzeniu,  wewnątrz i zewnątrz zespołowe – bezsensowne gulgotanie i iskrzenie, ocierające się o kartonik); tu na szczęście dynamiczna polemika z Wojtkiem Jurą nie miała dla ultrasów jakichś poważniejszych konsekwencji.

Do przerwy wicemistrzowie ALFi prowadzili wysoką 8:2, a że po niej, tylko troszkę spuścili z tonu, całe spotkanie zakończyło się  ich wysokim zwycięstwem 14:3. Bajeranci  stracili w tym meczu punkty i.. pół życia, bo w „szóstkę” nawet tak  dramatyczną porażkę trzeba było wybiegać.

 

Oldboys Beskid Andrychów – Chłopaki z Ośki  5:6

Zapytany przed meczem przez defensora andrychowian, Sebastiana Pilarskiego, o krótką ocenę Chłopaków z Ośki, odpowiedziałem mu: „na razie przegrywają,  na razie nie mają punktów, ale na pewno będą dziś  – jak mało kto – szukali punktów na przełamanie.. i będą groźni..”

Oba zespoły zaczęły mecz bez swoich podstawowych bramkarzy (i o ile po kilku minutach Grzesiek Żydek z oldbojów zameldował się na placu gry, o tyle dawno niewidziany na NVS napastnik  Marcin Korczyk, a dziś z tzw. musu, awaryjny golkiper Ośki, pozostał między słupkami do końca meczu).

W 6 minucie  padła pierwsza bramka. Dla oldbojów. Dwójkową akcję z kontry duetu Łukasz Smaza – Bartek Kozak, wykończył ten ostatni. W 10 minucie Ośka odpowiedziała wyrównującym golem Jakuba Januszyka (pociągnął z lewej flanki i w swoim stylu oddał piorunująco szybki, a zarazem techniczny  strzał po „długim rogu”).  Kilka minut później Zbyszek Polak huknął „jak z armaty”, ale piłka, po odbiciu się od wewnętrznej części poprzeczki, wyszła w pole. Co się odwlecze to nie uciecze. Następne uderzenie Zbyszka już trafiło do siatki.

W 17 minucie Smaza z Kozakiem „przegięli pałkę”..  W idealnej sytuacji 2 na 1 z bramkarzem, zaczęli, w sposób na wskroś narcystyczny, pogrywać z nim w „dziadka” (piłka przechodziła od nogi jednego do nogi drugiego.. i na tym tylko cała ta zabawa się skończyła)! Fatalne wrażenie po tej „akcji” zneutralizowała nieco udana interwencja Żydka, który powstrzymał kolejną szarżę Januszyka. W 22 minucie golkiper oldbojów już nie dał rady – Sebastian Blachura  wpakował piłkę do siatki i doprowadził do wyrównania. Ale od czego prezesy mają Krzysztofa Kokoszkę? Znany z niekonwencjonalnych zagrań „obrotowy” andrychowian w końcówce meczu znowu poczarował i zagraniem „piętką”  wyłożył Książkowi  piłkę idealnie pod nogę –  tym samym andrychowianie na przerwę schodziły z jednobramkowym prowadzeniem.

Druga połowa zaczęła  się od kapitalnego gola Konrada Wrony. Filigranowy napastnik Ośki wystartował do centry z lewego skrzydła i uderzeniem z woleja wpakował piłkę do siatki w trudniejszy, prawy róg.. Uwierzcie mi! Prawdziwy majstersztyk!  I zarazem wyrównanie.  W 29 minucie kęczanie wyszli na prowadzenie po precyzyjnym uderzeniu Kuby Januszyka z rzutu wolnego. I poszli za ciosem. Wojnar zagrał długą, prostopadła piłkę do czającego się na szpicy Blachury, a ten w sytuacji „sam na sam” okazji nie zmarnował. W 42 minucie odżyły nadzieję oldbojów – po uderzeniu głową Kozaka , Smaza – również głową – wykończył akcję. 5:4.W chwilę później trio: Kokoszka-Polak-Książek  doprowadziło do remisu (bramka Książka).

Gra, zgodnie z niepisana i (o)pisaną (przeze mnie) tradycja zaostrzyła się i stawała się coraz bardziej nerwowa (dość powiedzieć,  że w pewnym momencie Zbyszek Polak, bodaj najspokojniejsza i najbardziej pacyfistycznie nastawiona do otoczenia persona w Lidze, rozłożyła dramatycznie ręce i krzyknęła w moim kierunku: „widzi pan..panie Pawle?!?” Może widziałem..może nie.. Nieważne! naprawdę nie było  czasu na hamletowskie gesty. Blachura z bliskiej odległości posłał piłkę wysoko ponad bramką. Kozak obok niej. „Setkę” Blachury obronił Żydek.. i kiedy wydawało się, że ta licytacja na niewykorzystane sytuacje będzie trwała do końcowego gwizdka sędziego, filigranowy napastnik Ośki Konrad Wrona oddał – po raz drugi – piękny i celny strzał, który dał jego ekipie trzy, cenne punkty.

K3 – Mistrzowie Osiedla  5:2

Księgarze szybko wyszli na prowadzenie po bramkach Wacka Farona z przechwytu i Marcina Złockiego po uderzeniu z „pierwszej piłki”.. Mistrzowie odpowiedzieli kapitalnym strzałem z połowy boiska, który szczęśliwie obronił (piłka przeszła po poprzeczce) Michał Wysogląd i kilkoma innymi, równie niebezpiecznymi, niestety nie zamienionymi na bramkę. Zatem do przerwy na New Village mieliśmy typowo piłkarskie 2:0

 Drugą połowę czarne koszule rozpoczęły mocnym akcentem – wyprowadzoną z głębi pola, szybką kontrę wykończył Adama Jury, a nieco później znowu pokazał się Faron – po jego woleju piłka po raz czwarty ugrzęzła w siatce andrychowian.. W końcówce beniaminek przełamał się. I to dwukrotnie. Najpierw na linii ”szesnastki” obrońcami  „zakręcił” Marian Młynarczyk i posłał piłkę sam róg bramki K3, a po nim odważnie i precyzyjnie uderzył z dystansu Jakub Chmiel. Ostatnie słowo należało jednak do księgarzy – po zagraniu z rzutu rożnego na piłkę wszedł dynamicznie Przemek Łata i z najbliższej odległości wpakował ją do siatki ustalając końcowy wynik.

Po ubiegłotygodniowej traumie już chyba nie ma śladu.

24.4.2015

KCP Team – Andrychów FC  3:7

Grzesiek Cholewka (w tamtym sezonie zawodnik KCP Team, a dziś kapitan andrychowian) przed  tym meczem, o tym meczu powiedział: el clasico..

Zatem czy było to el clasico? Hmm..po jednym starciu trudno tak powiedzieć.. może w przyszłości będzie?..Na pewno było to dobre, momentami nawet bardzo dobre widowisko, szczególnie w wykonaniu AFC, który odzyskał równowagę po męczarniach z K3.

Pierwsza bramka padła w 2 minucie meczu. Zdobył ją – a jakże by inaczej! – głową, defensor Witold Młocek. Ten sam zawodnik postanowił udowodnić, że ma nie tylko tęgą łepetynę, ale i „z buta” potrafi dołożyć – w 3 minucie zawinął po koźle z woleja nie do obrony. W 6 minucie było już 3:0 (bramka Michała Kubacki). W tym okresie gry mistrzowie ALF  (bez kontuzjowanego Michała Pietrzykowskiego) byli kompletnie bezradni, a jedynym ofensywnym osiągnięciem był  rachityczny strzał Artura Grządziela z połowy boiska. W miarę upływu czasu gra nieco wyrównała się (groźne uderzenie Rafała „Janka” Janosza i „setka”  Kuby Migdałka),ale nie na długo. Fantastycznie dysponowany Kubacka (robił to co kiedyś Kozłowski w barwach muzyków czyli: na pełnym luzie woził piłkę, skręcał rywali zwodami ciałem lub piłką i trafiał do bramki) i wspierający go Kamil Gondko robili przysłowiowa różnicę. Po akcjach wyżej wymienionych powinien być zdecydowanie wyższy, ale w na szczęście dla muzyków swoich szeregach mieli też wybornie dysponowanego golkipera Wojtka Wiktora (bronił rękami, korpusem i nierzadko..nogami!). W 14 minucie najbardziej niebezpieczny w szeregach „pasów” Grządziel uderzył z dystansu, piłka trafiła w słupek i wyszła w pole – tam doskoczył do niej Marcin „Misiu” Matusiak i uzyskał pierwsze trafienie dla swego zespołu.

Druga połowa zaczęła się od bramki andrychowian (po strzale Kubacki z wolnego, leżąc na murawie, „dobitką”,  Wiktora pokonał – nomen omen -Wiktorczyk. Krzysztof Wiktorczyk). Jak nie wychodzi ze słynnej kontry trzeba próbować szczęścia w ataku pozycyjnym – w 31 minucie muzycy po takim właśnie rozegraniu akcji zdobyli drugą bramkę (Janosz). Andrychowianie w tym fragmencie gry odpowiedzieli tylko słupkiem Kubacki, poprzeczką Gondki i zmarnowaną sytuacją Młocka. W 37 minucie powiało wizją ciekawej końcówki, bo aktywny Grządziel huknął potężnie, piłka odbiła się od wewnętrznej części słupka i wpadła do bramki. KCP Team złapało kontakt. Ale na tym kontakcie, krótkim kontakcie, się skończyło. Beniaminek włączył drugi bieg  – Wiktorczyk skleił idealnie piłkę prostym podbiciem, zgrał do Godki i było już 5:3. „Gandi” nie poprzestał na tym wyczynie i w chwilę później, po wrzutce Kubacki i idealnym zgaszeniu piłki na klacie, uderzył z powietrza nie do obrony. Dzieła zniszczenia dokończył najlepszy na boisku Kamil Kubacka.

Po meczu przeprowadziłem krótką rozmowę z Rafałem Janoszem. „Janek” spokojnie przyjął porażkę: „ no tak to bywa.. nic nie trwa wiecznie.. teraz mamy drużynę w przebudowie..odszedł Kozłowski, Bies, Cholewka.. z kontuzjami zmagają się Pietrzykowski i Błasiak..pojawili się nowi zawodnicy… oczywiście będziemy walczyli o jak najwyższą pozycję, ale nic na siłę..”

 

Włatcy Stadionuf – Desperado Team 

Faworyt czyli Władcy Stadionuf bez specjalnych problemów pokonało autsajdera rozgrywek. W 2 minucie, z szybkiej kontry, bramkę zdobył Rafał Makowski, a w minutę później na listę strzelców wpisał się Paweł „Serek” Seratowicz. Szybko zdobyte bramki sprawiły, że zespół włatcuf zaczął grać spokojnie, bez charakterystycznego „zęba”, zaś desperados, bez stresującego pressingu rywala, mogli szukać swojej szansy. Szkopuł w tym, że szukali jej do końca meczu i nie znaleźli. Czerwono- czarni tymczasem spokojnie punktowali beniaminka dokładając kolejne oczka(Tomek Gębołyś, Makowski, Kamil Kasperczyk. Dwa razy i Seratowicz)i gdyby nie zabawowe podejście do tematu – Kasperczyk zganił za to kolegów hasłem: ”trzeba strzelać! a nie dogrywać!” – mógł być zdecydowanie wyższy.

 

Niezniszczalni – Kojoty  3:10

Do stada powrócił Daniel Ferreri i pompa ssąco-tłocząca (Orlicki-Ferreri) zaczęła znowu  funkcjonować na pełnych obrotach.. choć  -powiedzmy sobie szczerze – początkowo szału nie było. Mimo optycznej przewagi kojotów to ich rywale w pierwszym kwadransie gry byli bliżsi zdobycia bramki (dwie, świetne sytuacje zmarnował niezniszczalny Artur Harat). W 16 minucie, może nieco poirytowany strzelecką „impotencją” kolegów, a może trochę z przypadku –  sprawy wziął w swoje ręce „awaryjny” bramkarz , Mateusz Majda; wybił piłkę z własnego pola karnego i… zdobył gola! Zawstydzone kojoty z pola zabrały się do roboty i  to od razu przeniosło to efekt. Na 2:0, po koronkowej akcji, bramkę zaliczył Mateusz Kurec, a w chwilę później, po błędzie defensora niezniszczalnych, piłkę przechwycił Paweł Puchała i mocnym strzałem z ”powietrza” pokonał bramkarza Mariusza Furmańskiego.  W końcówce pierwszej odsłony dystans zmniejszył Harat, ale ostatnie słowo należało znów do stada – kapitanowi Adrianowi Pękali, po długim okresie syzyfowego wysiłku  – udało się wreszcie wepchnąć piłkę do siatki (było widać, że ten wyczyn przyniósł mu sporą ulgę). Strzelane bramki tak  rozochociły ekipę pomarańczowych, że na boisku  pojawił się  niecodzienny problem – nikt nie chciał schodzić z boiska i dawać zmianę partnerowi!

W drugiej połowie stado nadal dominowało i tą dominację przekuwało w kolejne bramki – dwie były autorstwa Jana Królickiego, jedna Kurca (o kapitalnej, ekwilibrystycznej wręcz, wrzutce Orlickiego), później była chwila przerwy, którą skrzętnie wykorzystali na fizyczne zwarcie Krzysztof Szumowski i Piotr ”Gwoździu” Gwoździewicz (żółta kartka dla kapitana Szumowskiego, bo zdaniem arbitra zaprezentował się  zdecydowanie dynamiczniej od „Gwoździa”); po rozdzieleniu „ adwersarzy” stado zdobyło ósmą bramkę (piękna akcja trójki: Ferreri- Królicki-Orlickiego, a trafienie tego ostatniego). Dwa ostatnie gole dla stada był autorstwa pompy ssąco-tloczącej.

W końcówce meczu niezniszczalnym udało się też coś ugrać  (kapitalny wolej Szumowskiego i bramkaWojtka Binkowskiego) co trochę zdenerwowało kapitana kojotów, Pękalę Adriana, bo mimo zdecydowanego prowadzenia, pozwolił sobie na ostrą, dyscyplinującą reprymendę: „panowie! Jaja sobie robicie?!? bramki się będą liczyć!’

Ot prawdziwy kapitan, myśli szeroko i perspektywicznie

Paweł Kłaput

szczegółowe tabele, wyniki i strzelcy bramek znajdują się na – uwaga! – pod nowym adresem: www.alf.futbolowo.pl

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności, Inne, Społeczne, Sportowe i oznaczony tagami , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czas na wpisanie wyniku operacji minął. Proszę przeładować CAPTCHA za pomocą ikonki (strzałki).

*