To prawdopodobnie najsłynniejsze zdjęcie okładkowe w historii. Żeby się na nim znaleźć, każdy fan grupy oddałby wszystko, łącznie z życiem. A znalazł się na nim facet, który nie cierpiał Beatlesów.
Nic dziwnego, Paul Cole, przedstawiciel handlowy miał już wtedy 50 lat, był więc wychowany na muzyce przedwojennej. Dodatkowo pochodził z Ameryki i gardził wszystkim co brytyjskie, poza tym nigdy, nawet na zdjęciu, nie widział Beatlesów.
Był na wakacjach. 8 sierpnia o godzinie 10.00 znalazł się z żoną przed londyńskim muzeum. Nawet nie wiedział jakim. Powiedział do żony: „Widziałem już wystarczająco dużo muzeów. Ale ty wejdź, obejrzyj wszystko, nie spiesz się, ja poczekam na ulicy. Rozejrzę się. I wyszedł z budynku”.
Na ulicy dostrzegł zaparkowanego czarnego, policyjnego vana. Podszedł, żeby pogadać z funkcjonariuszem. O pierdołach. Czyli jak się kontroluje ruch uliczny w Londynie.
Za długo nie pogadał, bo nagle dostrzegł czterech dziwaków, którzy chodzili, jeden za drugim, niczym kaczki po przejściu dla pieszych. Nie miał pojęcia, kim są, zapamiętał tylko, że jeden był cały ubrany na biało, a drugi chodził w eleganckim garniturze, ale na bosaka. I tak przez dziesięć minut. Paul Cole nawet nie zauważył, kiedy fotograf Iain McMillan nacisnął migawkę.
Iain był długoletnim przyjacielem Yoko Ono i to dzięki niej stał się nadwornym fotografem Beatlesów. Chyba nie miał zbyt twórczych pomysłów. Początkowo płyta miała nazywać się „Everest”, więc Iain wymyślił, że sfotografuje zespół na tle Himalajów. Powiedzieć o tym pomyśle, że był mało oryginalny, to nic nie powiedzieć. Był zwyczajnie beznadziejny.
McCartney wymyślił, żeby sfotografować się na przejściu przez ulicę w pobliżu studia. I podobno od razu nadał płycie tytuł – „Abbey Road”. Wszystkim przypadł do gustu.
Policja zgodziła się wstrzymać ruch na ulicy na 10 minut. Iain zdążył w tym czasie wykonać sześć zdjęć, z których McCartney wybrał jedno najlepsze na okładkę płyty. Wyglądało to tak, jakby fotograf ani nie miał pomysłu, ani nie wiedział, które ujęcie jest najlepsze i służył McCartneyowi wyłącznie za statyw do aparatu. Możliwe, że muzyk sam powinien podpisać się pod tym zdjęciem.
Paul Cole wrócił do USA i zapomniał o całym zdarzeniu. Nadal nie wiedział, kim było tych czterech dziwaków i czym oni zajmowali się na przejściu.
Kilka miesięcy później płyta „Abbey Road” ukazała się na rynku. Była genialna. Jedna z najważniejszych płyt w historii muzyki. Aż wierzyć się nie chce, że została nagrana jakby mimochodem. Po tzw. Białym Albumie, który tak wyniszczył i skłócił zespół, że nie był on w stanie zagrać materiału przeznaczonego na „Let it be”. Ktoś zaproponował, żeby spotkać się w studio i pograć jak dawniej, bez zobowiązań. To był ostatni materiał, jaki Beatlesi nagrali bez zobowiązań.
Paul Cole w ogóle nie zwrócił uwagi na to, jaki rozgłos płyta wywołała na rynku. Ani na doniesienia o tym, że przejście, przy którym przebywał przez 10 minut, stało się miejscem kultowym, że tablica rejestracyjna garbusa stojącego na zdjęciu po drugiej stronie ulicy została skradziona i sprzedana za duże pieniądze, że sam garbus trafił do muzeum, że tłumy fanów zaczęły okupować słynne przejście. Dopiero jego żona dostrzegła okładkę na wystawie. Od razu rozpoznała to miejsce. A potem dostrzegła Paula, stał po prawej stronie, przy policyjnym vanie, nad Lennonem.
Paul Cole na tyle nie cierpiał Beatlesów, że podobno nigdy nie był w stanie wysłuchać całej płyty. Za to jego żona z tego szczęścia, że znalazła męża na okładce nauczyła się grać na pianinie jeden utwór z tego krążka. „Samething” Harrisona. Wyobrażam sobie, że potem przez całe życie katowała nim męża. A żył on długo, bo aż do 96. lat.
Świetna historia ! Mam znajomą, która mieszkała w Livepool i co roku jeździła na obozy sportowe nad morze, większość lat cierpiała strasznie bo Liverpool miał bardzo złą reputacje i nie mieszkańcom dawano popalić, po wypłynięciu Beatlesów nagle stała się najpopularniejszą osobą na obozie. Niesamowite jak muzyka może zmienić komuś życie😉.
A tak na marginesie to uwielbiam czytać te twoje opowieści o zdjęciach. Rewelacja są. Można się wzruszyć, ale i pośmiać
Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
dzięki
PolubieniePolubienie
Lubie.
PolubieniePolubienie
Czytam historię każdego zdjęcia,opowieści te przywołują dużo wspomnień.Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Czytam zamieszczane historie z dużym zainteresowaniem. Są to zdarzenia, o których nigdy wcześniej nie słyszałam.Ciekawie napisane. Pozdrawiam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Miłego weekendu
PolubieniePolubienie
Nigdy tak do końca nie wiesz co się święci. Dlatego trzeba mieć zawsze zapięty suwak u spodni… 😀
PolubieniePolubienie
Zdjęcie to stało się też pożywką dla zwolenników teorii spiskowej według której Paul zginął w wypadku a na jego miejsce wstawiono sobowtóra. Dowodów doszukiwano się w tekstach piosenek i na okładkach. Na zdjęciu z Abbey Road Paul ma gołe nogi. Jak nieboszczyk w kostnicy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I tak mimochodem i mimo niechęci stał się częścią legendy. Ależ ta Historia potrafi być złośliwie przewrotna. 😉
PolubieniePolubienie