MARATHON! YOU CAN DO IT


Celowo przytaczam amerykański tytuł książki, która w Polsce wychodzi jako „Maraton. Trening metodą Gallowaya”. Według mnie pełniej oddaje treść  niż jego polski odpowiednik. Tak, jestem zdania, że do maratonu można dojść. I, że każdy może go ukończyć. Oraz, że nie jest dla zawodnika żadną ujmą gdy na trasie regularnie, jeszcze zanim poczuje „ścianę” urozmaica bieg przerwami na marsz.

Debiutant ma z reguły przed pierwszym startem startem mnóstwo pytań. Na większość z nich znajdzie odpowiedzi w podręczniku Jeffa Gallowaya. Autor, olimpijczyk i trener, wiele lat temu stworzył program pozwalający każdemu przygotować się do maratonu i z sukcesem go ukończyć. Niejednokrotnie odwołuje się do własnych doświadczeń, przywołuje też przykłady swoich podopiecznych.

Bardzo żałuję, że nie przeczytałam tej książki dziesięć lat temu; wtedy mój debiut nie przypominałby pewnie skoku na główkę do pustego basenu. Ale i teraz nie jest za późno na lekturę. Z jednej strony jest tu solidna dawka wiedzy z fizjologii, teorii treningu, psychologii (świetny rozdział poświęcony motywacji) z drugiej mnóstwo porad praktycznych: jak wiązać buty, jak wyeliminować kolkę,  jak biegać w czasie mrozów a jak w upale, co spakować do torby dzień przed startem.

„Im trudniej na treningu tym łatwiej na zawodach” – zwolennicy tego hasła będą się czuli zawiedzeni. Jeff Galloway przekonuje, że można inaczej. Terminologię biegową zaczyna od treningu uzupełniającego, poświęca mu też osobny rozdział; zwraca uwagę na niebagatelną rolę odpoczynku (tak, to też środek treningowy).

Autor nieustannie podkreśla to, o czym często zapominam: że bieganie to spontaniczna radość, a trening do maratonu ma służyć przede wszystkim podtrzymaniu zdrowia, sprawności fizycznej i psychicznej, niekoniecznie zaś walce o wyrwanie kilku minut kolejnej „życiówce”.

Dziesięć lat temu trudno mi było uwierzyć że jestem w stanie przebiec maraton; teraz mam ochotę zrobić to w czasie 3:30. Całkiem możliwe, że Jeff Galloway zostanie moim trenerem.

6 myśli na temat “MARATHON! YOU CAN DO IT”

  1. Aga, lubię czytać co piszesz, bo Twoje sądy należą do tych wyważonych. I nie piszesz głpot. Nie chciałam kupować tej książki ale po przeczytaniu Twojej recenzji zmieniłam zdanie. Dzięki.

  2. Super! Kolejne potwierdzenie , ze nic nie jest nieosiagalne. Sama chetnie siegne po ta ksiazke 🙂 I bede tez czesciej tutaj zagladac 🙂 Pozdrawiam i zycze milego dnia.

  3. Cieszę się, że natrafiłam na kogoś kto też ceni sobie tą metodę i tego autora. Ja na razie pochłaniam książkę „Bieganie metodą Gallowaya”, ale myślę, że niedługo przyjdzie czas na polecaną tu pozycję.

Dodaj komentarz