To będzie wspaniała wiosna! W kwietniu bowiem zobaczymy nie tylko długo oczekiwany film Jonathana Glazera „Under the skin”. W kwietniu również swoją kinową obecność zaznaczy dawno nie widziana wytwórnia Hammer. Legendarna, na nowo otwarta stajnia filmowa, która znana jest z upodobania do gotyckich opowieści z dreszczykiem, zaprezentuje widzom obraz o nazwie „The quiet ones”. Co ciekawe film inspirowany jest prawdziwymi wydarzeniami.
Fabuła filmu pokażę grupę naukowców, którzy za swój cel stawiają… stworzenie ducha. Na czele filmowych zapaleńców staje Jared Harris, którego nazwisko coraz częściej pada w kontekście kina grozy, bowiem będzie on grał jedną z głównych ról w nowej wersji legendarnego „Poltergeista”. Wygląda na to, że Harris zostanie prawdziwym ekspertem w świecie duchów na srebrnym ekranie.
Co ciekawe film oparty jest na prawdziwej historii. Otóż w latach 70. doktor Alan Robert George Owen stworzył grupę pod nazwą TSPR (Toronto Society for Psychical Research) w której skład wchodziło osiem osób. Eksperymenty, które rozpoczęły się w roku 1972, znane były jako „Philip Experiment”. Nazwa nie wzięła się znikąd – otóż grupa rozpoczęła swoje działania od wymyślenia postaci, której dała nazwę Philip. Naukowcy zbudowali całą historię tej fikcyjnej postaci i stworzyli jej emocjonalny profil.
W między czasie część grupy weszła ze sobą w głębsze relacje tak, że rezolutny doktor wdał się w romans z jedną z uczestniczek eksperymentu.
Tymczasem przyszedł czas na drugą fazę eksperymentu – kontakt! To co miało się odbyć w warunkach laboratoryjnych, zmieniło się w dobrze znany spirytualistom seans z prawdziwego zdarzenia. Uczestnicy twierdzili potem, że wymyślony duch objawił się, podnosił stół przy którym siedzieli, odpowiadała na pytania „tak” oraz „nie”. Po kilku seansach okazało się, że Philip ewoluuje. Zmienia się jego charakter, pokazuje coraz więcej emocji. Co raz chętniej też wywija stołem, przy którym odbywały się seanse. W związku z tym grupa zdecydowała się pokazać Philipa światu. Eksperyment został sfilmowany przy udziale pięćdziesięcioosobowej widowni. Jednakże, ponieważ Philip bawił się światłami, kamery nie złapały ostrego obrazu, a w związku z tym film ciężko nazwać dokumentacją…I co Wy na to? Brzmi jak klasyczny przypadek szarlatanerii, tak dobrze znany nam z lekcji spirytystycznej historii. Jednakże widzowie eksperymentu wspólnie twierdzą, że widzieli niezwykłe działania Philipa, które nie mogły być dziełem zasiadającej przy „”tańczącym stoliku”.
Poniżej: Członkowie eksperymentu z „tańczącym” stolikiem
Mimo, że produkcja Hammera z pewnością jest daleka od dokumentalnego przedstawienia historii, na pewno pokaże nam coś więcej niż ruszający się stolik. Nie pozostaje nam nic innego, niż powiedzieć sobie BYLE DO KWIETNIA!
Witaj w świecie grozy
From action movies to zombie flicks, sharing filmmakers' commentary on the films you love
[the various brain droppings, rants and general wackiness of Uncle NecRo]
The Longest Running Horror Show in New England
Horror, Gore, Exploitation, Trash, Cult Movies; Reviews, Interviews, Music and More...
Inspiring ghouls of the fictional world of horror everywhere.
HORROR MOVIES: THE GOOD, THE BAD AND THE VERY, VERY UGLY...
Electronic music & geek culture
Magazyn Magivanga (od 2000 r.)
Lo mejor del terror
Poezja Kosmicznego Horroru
The ultimate guide to horror
pierwszorzędna muzyka drugoplanowa
Pingback: Pełnometrażowy “Oculus” – czy udźwignie standardy krótkiego metrażu? | Stracha Mam
Pingback: „Uśpieni” nie mają nic do powiedzenia | Stracha Mam