W niedzielę w Gdyni rozpoczął się drugi Tydzień Jezusa w Trójmieście. Impreza zgromadziła chrześcijan z różnych kościołów i wspólnot oraz turystów, którzy w pierwszym dniu wakacji tłumnie zjechali się nad morze. W szczytowym momencie koncertów słuchało 400 osób.
Program rozpoczął się koncertem Elvisa Presleya. Publiczność była wyraźnie zaskoczona na widok króla rock and rolla. W postać Elvisa wcielił się Leland Johnson, który na światowym konkursie na sobowtóra piosenkarza zajął drugie miejsce i imituje go doskonale. Leland zyskał w USA przydomek Gospel Elvis dlatego, że śpiewa wyłącznie utwory religijne Presleya, a do wielu innych napisał własne teksty.
Następnie wystąpił zespół Kanaan, który dał się już wcześniej poznać ze znakomitego warsztatu muzycznego. Oprócz muzyki we wszelkich gatunków muzyki, od hip hipu po jazz, bardzo ważne były świadectwa i apele lidera o oddanie życia Bogu.
Brent Grosvenor przedstawił zespół artystów i zaprosił na swój musical pt.: „Filary Ognia”. W Gdańsku i Gdyni będą miały miejsce cztery przedstawienia. Będzie to niezwykła opowieść o życiu apostoła Pawła opowiedziana za pomocą najnowszej techniki i profesjonalnej gry aktorskiej.
Na koniec wystąpił zespół Przed Nami, który właśnie wrócił z warszawskiego festiwalu Glory, gdzie dzień wcześniej zdobył nagrodę publiczności i drugą nagrodę jurorów. Zespół zagrał nie tyle koncert co poprowadził uwielbienie i był to wielki czas z Bogiem i dla Boga.
Klimatu festiwalowi nadawała kawiarnia Przystań, w której można było napić się czegoś ciepłego i odpocząć na wygodnych kanapach. Wiele osób tam chętnie spędzało czas. Wiele osób przypadkowo przechodzących zatrzymywało się i słuchało. Na twarzach widać było radość. Miały miejsce także rozmowy i modlitwy. Rozstało rozdanych wiele Biblii, książek i ulotek. Jutro następny dzień.
Nad ranem otrzymałem smsa od chłopaka, który w nocy stał na warcie, który podsumował istotę Tygodnia Jezusa:
Najpierw mieliśmy trzygodzinną rozmowę, do pierwszej w nocy, z człowiekiem z masą problemów, który nie radzi sobie z życiem, ani ze sobą. Ostatecznie zawierzył swoje życie Jezusowi przebaczył sobie oraz swojej mamie, do której miał ogromny żal i pretensję.
Nad ranem rozdałem kilka ulotek i Nowych Testamentów. Ludzie sami przychodzili, aby zapytać się co tutaj się dzieje. Pewien mężczyzna był wieczorem na spotkaniu i był bardzo poruszony, tym co było mówione ze sceny. Warto Było zrobić tę imprezę.
Maciej Strzyżewski